.

Za górami, za lasami, za granicą życia i śmierci istnieje miejsce zwane Sensbezsensem. Znajdujący się tu uczeni dowiedli, że świat wokół pełen jest nadziei, sensu i bezsensu. Mistycy stwierdzili, że nadzieja, sens i bezsens to trzy główne elementy całego kosmosu. Tymczasem Konrad i Gena nadal próbują opuścić otaczającą ich rzeczywistość.

.

Nadzieja, sens i bezsens

Miejsce, czas, bohaterowie

Miejsce: Świat po śmierci.

Czas: Nieokreślony.

Bohaterowie: Gena – kobieta lat 30, Konrad – niespełniony pisarz lat 20 i trochę, Nadzieja – młoda kobieta, dokładny wiek nieznany; ciotka Dynia – ciotka Geny, nauczycielka klas początkowych; Paweł – siedmioletni chłopiec z klasy ciotki Dyni; Sensomir – woźny szkolny; Zuzia – uczennica z tej samej, co Paweł szkoły; Marek i Darek – młodzi terroryści; Zenon – ordynator szpitala.

.

Dialog 1

Miejsce: Ogród przy szpitalu psychiatrycznym.

Na pomalowanej na brązowo ławce siedzi młoda kobieta, która sama siebie nazwała Nadzieją i na żadne inne imię nie reaguje. Czarne długie włosy opadają na twarz i ramiona, gdy pochyla się nad trzema stojącymi obok pudełkami. Z największego pełnego plastikowych guzików wyjmuje  niebieski lub turkusowy. Przez chwilę przygląda się guzikowi z różnych stron, by w końcu wrzucić turkusowy do pudełka z turkusowymi, a niebieski do tego z niebieskimi. Oddziela guziki w ramach ćwiczenia zadanego przez szpitalnego psychoterapeutę. Podobno dzięki temu odnajdzie sens, nie jakiś byle jaki, ale właściwy, który sprawi, że wreszcie wypuszczą ją do domu. Póki co poci się z wysiłku, zgrzyta zębami, zaciska pięści. W pewnym momencie, gdy zmęczona podnosi głowę znad pudełek, widzi wychodzących zza krzaków ludzi: mężczyznę i kobietę.

Nadzieja ( poznaje nieznajomych i krzyczy radośnie ): Konrad, Gena.

Gena ( zdziwiona ): My się znamy?

Nadzieja ( wzdycha ): Nie pamiętacie? Wyprowadziłam was z pokoju między rzeczywistościami. Uciekliśmy w ostatniej chwili zanim drzwi się otworzyły, a potem w tunelu usiedliście i zabrała was ziemia.

Konrad: Piłaś czy brałaś coś?

Gena:. Nic nie rozumiem.

Nadzieja ( wzdycha ): Byłam wtedy sobą, dziewczynką, która szła do komunii. Nawet imię sobie wybrałam.

Gena: Imię wybiera się do bierzmowania.

Nadzieja: Jak się idzie do bierzmowania. Jak tylko do komunii, to przed komunią.

Gena: Pierwsze słyszę.

Konrad: Głupoty bredzisz. Lepiej powiedz, gdzie jesteśmy, bo się zgubiłem.

Gena: Właśnie. Ja też.

Nadzieja: W ogrodzie przy szpitalu. Zaraz po nas przyjdą.

Konrad: Kto?

Nadzieja: Jak to kto? Nasi opiekunowie ze szpitala.

Gena: W takim razie wychodzimy.

Nadzieja: Stąd nie ma wyjścia. Chyba, że pomożecie mi oddzielić te guziki, ale tak, żeby nikt nie widział, że mi pomagacie.

Konrad: Guziki? Po co?

Nadzieja: Żebyśmy wszyscy mogli wyjść ze szpitala.

Konrad: Pokażesz nam wyjście jak oddzielimy?

Nadzieja ( kłamie nie pierwszy i nie ostatni raz ): Pokażę.

.

Dialog 2

Miejsce: Szkoła imienia Kleofasa Bystrzaka w Przestrzeni Obok.

W dużej trzydziestoosobowej sali siedmioletnie dzieci pochylają się nad zeszytami w linię. Piszą wypracowanie na temat sensu życia w swoim mieście. Tylko Paweł nic nie pisze. Patrzy przez okno. Zszokowana jego zachowaniem nauczycielka, w której rozpoznajemy ciotkę Dynię, podchodzi do niego.

Dynia: Dlaczego nie piszesz?

Paweł: Bo nie wiem co.

Dynia: Nie byłeś na poprzednich lekcjach, gdy mówiliśmy o sensie?

Paweł: Byłem.

Dynia: Więc się nie nauczyłeś?

Paweł: Bo to bez sensu.

Dynia: Co takiego? Natychmiast idź do pani dyrektor.

Paweł zbiera swoje rzeczy i wychodzi na korytarz. Schodzi na dół do wyjścia ze szkoły. Niestety tak jak przypuszczał drzwi są zamknięte. Zrezygnowany opada na ławkę obok. Z jednego z ciemnych kątów wychodzi woźny Sensomir.

Sensomir: Co tu robisz?

Paweł: Nie widać? Siedzę.

Sensomir: Dlaczego tutaj nie w klasie?

Paweł: Bo pani mnie wygnała.

Sensomir: Wygnała cię?

Paweł: Powiedziała, żebym sobie poszedł, jeśli nie chcę pisać o sensie.

Sensomir: Taki piękny temat, a ty nie chcesz pisać?

Paweł: Nie chcę.

Sensomir: Dlaczego? 

Paweł: Sens nie istnieje.

Sensomir ( oburzony ): Co za brednie. Myślisz, że na próżno nosiłbym swoje zacne imię?

Paweł: Nie wiem.

Sensomir ( zły ): Zmiataj do klasy, pókim dobry.

Paweł ( potulnie ): Przepraszam. Nie chciałem pana obrazić. Proszę, niech mi pan pozwoli jeszcze chwilę posiedzieć.

Sensomir ( łagodnieje, naprawdę nie potrafi zbyt długo się złościć ): Dobrze, niech ci będzie, ale żeby to było pierwszy i ostatni raz.

Paweł: Aha.

Sensomir: Co aha?

Paweł: Mówię, że dobrze.

Drzwi jednej z klas na parterze otwierają się i wychodzi z nich siedmioletnia dziewczynka o jasnych włosach ściętych na jeżyka.

Sensomir ( zauważa ją i myśli ): Jeszcze jedna. Zaraza jakaś czy co z tymi dzieciakami.

Dziewczynka siada obok Pawła. Chłopiec się odsuwa, a wtedy ona znów się przysuwa.

Zuzia: Cześć, mam na imię Zuzia.

Paweł: Czemu nie jesteś na lekcji?

Zuzia: Nie lubię matematyki ani pana Kanciastego.

Paweł: Ale to jeszcze nie powód, żeby wyjść z klasy.

Sensomir ( nie byłby sobą, gdyby się nie wtrącił ): Słuchaj kolegi i wróć na lekcję.

Zuzia ( pokazuje na Pawła ): Jak on wróci, to ja też.

Sensomir ( wzrusza ramionami ): A róbta, co chceta. Ja stąd idę, żeby mi potem nie gadali, że to przeze mnie.

.

Dialog 3

Miejsce: Ogród przyszpitalny.

Ze szpitala wychodzi ordynator Zenon. Poznajemy w nim ślepca, którego Konrad i Gena po raz pierwszy spotkali w pociągu do Nicości. Pewnym krokiem idzie w stronę Konrada, Geny i Nadziei.

Nadzieja: On tu idzie. Uciekajmy.

Gena: Kto?

Konrad: Gdzie?

Nadzieja ( pokazuje palcem pobliską studzienkę kanalizacyjną ): Tędy wyjdziemy, a on

( pokazuje w inną stronę ) przyjdzie stąd.

Gena ( nagle sobie przypomina ): Już tam byliśmy. Nigdzie nie zejdę.

Nadzieja: Zostań, jak chcesz, żeby cię złapał.

Konrad: Ja też zostaję.

Nadzieja: Dobrze. Róbcie sobie, co chcecie, ja stąd spadam.

I już jej nie ma. Znika w studzience. Konrad i Gena z powrotem siadają na ławce, żeby pomyśleć, co robić dalej i żeby, świat wokół nich znów mógł się obrócić, przyspieszyć i zwolnić.

Zenon ( krzyczy radośnie ): Wreszcie jesteście moi kochani pacjenci. Wyleczymy was i wrócicie do domu z poczuciem sensu.

.

Dialog 4

Miejsce: Krzaki przy szkole imienia Kleofasa Bystrzaka.

W krzakach czają się młodzi terroryści – zbuntowani uczniowie: Darek wysoki blondyn i Marek niski brunet.

Marek: Jesteś gotowy?

Darek: Tak.

Marek: Ustawiłeś bombę.

Darek: Wybuchnie za 10 minut.

Marek: No, to wchodzimy.

Darek: Chwila.

Marek: Teraz, zaraz.

Darek: Tylko dlaczego my też musimy ginąć?

Marek: Jezu, przestań. Ile razy mamy ci powtarzać, żeby nasz czyn miał sens.

Darek: A musi mieć sens?

Marek: Strach cię obleciał? Dobra, pójdę sam, a ty tu zostań.

Darek: Nie no, co ty. Idę z Tobą.

Po dziesięciu minutach szkoła wylatuje w powietrze. Po raz drugi i pewnie nie ostatni. Młodzi terroryści nie wiedzą, że zginęli bez sensu, że szkoła odrośnie i oni też się pojawią. Świat po śmierci nie posiada końca.

.

Anna Stranc

z tego świata:

Anna Stranc – Niesmaczna krew

Anna Stranc – Rada wróżki

Anna Stranc – Niespodziewane Uczucia

Anna Stranc – Podróż do Sensbezsensu

Anna Stranc – Przejście

Anna Starnc – Upierdliwość

Anna Stranc – PRZESTRZEŃ OBOK

Anna Stranc – Pan Kanciasty

Anna Stranc – Chaos

Anna Stranc – Sensbezsens czyli czy można stąd uciec?

Anna Stranc – Ten, którego imienia nikt nie pamięta

Anna Stranc – Nicość

Anna Stranc – Drzwi

3
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *