
.
Szukaj jej
.
Jakub wpadł na nich na ulicy, zakręcił się w miejscu, zawiesił się, mruknął cześć i szybko się oddalił.
Marek wzruszył ramionami.
No cóż, on bywa dziwny – zwrócił się do Pauli.
Paula, spojrzała za odchodzącym Jakubem, potem na Marcina, uśmiechnęła się i lekceważąco machnęła ręką.
Idziemy? – zapytała, i nie czekając na odpowiedź ruszyła w górę po schodach.
Marek popatrzył sentymentalnie na jej tyłek, i ruszył za nią.
Sprawdziłam w spisie, przy bramie, to na pierwszym piętrze – Paula, pochwaliła się przenikliwością, i prawie biegła drobnymi kroczkami do drzwi, potem zaczęła dopasowywać klucze, i wpadła na właściwy, kiedy Michał doszedł do niej.
Teraz stali patrząc na pokój widoczny z krótkiego przedpokoju.
Przeszli przez pomalowany na ciemnozielono korytarzyk, gdzie w sumie mieściła się tylko garderoba z niewielkim lustrem weszli do pokoju. Przez chwilę w milczeniu rozglądali się po ścianach, od góry do dołu pokrytych obrazami w różnych rozmiarach. Na prawie wszystkich obrazach, w różnych pozach namalowana była Alina Bugajska. Alina jako baletnica, Alina jako elf, portret Aliny, następny portret i jeszcze jeden i jeszcze, jeszcze. Obrazy były w sumie smutne, malowane w gamie niebiesko zielonej, opisana grubą czarną kreską, blada twarz Aliny z chorobliwym spojrzeniem, miała wyraz zagubienia i nieobecności.
Bardzo ekspresyjne – mruknął Marek
Paula z szeroko otwartymi oczyma oglądała obrazy, od czasu do czasu rzucając spojrzenie na Michała.
Jakie to dziwne, co o tym myślisz? – skomentowała, niepewnie.
Nieco neurasteniczne, momentami nawet dobre ale bardzo niepewne – odparł, w zamyśleniu, i podszedł do starej sztalugi, na której stało niedokończone płótno, przysłonięte brudną szmatą. Ale zatrzymał się i zrezygnował z odsłonięcia obrazu. Odwrócił się i usiadł na starej kanapie przykrytej zwykłym kocem. Wszystkie meble były jakby żywcem wyciągnięte z epoki socjalizmu, nawet czterodrzwiowa drewniana szafa. Było ubogo ale schludnie i w miarę czysto. W jakiś sposób to wszystko ze sobą pasowało i tworzyło atmosferę prawdziwego mieszkania. Ale w połączeniu z obrazami tworzyło tę dziwną niepokojącą atmosferę, jaka tkwiła w namalowanym spojrzeniu właścicielki.
Paula po pierwszym zaskoczeniu, odzyskała swoją sprawczości i rozpoczęła przeszukiwanie szafy, przeglądała ciuchy a potem zaczęła przeglądać półki z dokładnie i schludnie złożonymi obrusami i pościelą.
Stanęła na chwilę i podsumowała – Ona ma wszystko stare, jakbym była w sklepie z używaną odzieżą, nawet pościel i ręczniki. Jakby nic nie kupowała, tylko wszystko dostawała, wszystko jest czyste i uszanowane, ale stare.
Podeszła do szafki pod oknem i otworzyła szuflady, zaczęła wyjmować z tamtąd papiery dokumenty i zeszyty, potem wyjęła ustawione pod szufladami szkicowniki. Ułożyła je w spory stos i spojrzała na siedzącego nieruchomo Marka. Ten oddał jej spojrzenie i powiedział – Kończmy to, nie chcę tu być.
Przejżeli jeszcze kuchenkę, niewielką i ciasną, kilka szafek wypełnionych kompletem naczyń i garnków oraz słoików i innych wiktuałów. Wychodząc zajrzeli do łazienki, a Paula przeszukała kurtki na wieszakach w przedpokoju, z rogu przedpokoju zabrali jeszcze dużą torbę zakupową i spakowali wszystkie papiery, które teraz ciężko targał ze sobą Michał.
Chodźmy jeszcze na kawę – zaproponował.
Jasne – Paula przystała na propozycję z charakterystycznym dla siebie entuzjazmem.
Usiedli w tej samej kawiarence i pijąc kawę patrzyli przez chwilę w milczeniu na siebie.
Co myślisz? – Marek spojrzał do swojej filiżanki.
Ona była samotnością, strasznie smutne mieszkanie, martwe jak jego właścicielka – Paula wydawała się być przejęta tym co mówi.
Taaa – Marek kiwnął głową, potwierdzając jej słowa, i dodał – coś było w nim jakby zawieszonego w czasie, jakby nie dotarło do współczesności. A przez te obrazy, to wydało się to jeszcze bardziej dramatyczne, jakby patrzyła z nich na swoją już nieistniejąca rzeczywistość.
Pomilczał przez chwilę – ale wiesz ze będziemy musieli tam pójść jeszcze raz? – dodał.
Chyba tak – potwierdziła.
I nigdzie ani śladu narkotyków – dodał Marek.
Kiedy później wracał do domu, po dostarczeniu dokumentów do biura, uzmysłowił sobie co go tak naprawdę przygnębiło w tym mieszkaniu.
Ono było tak samo martwe i puste jak moje, skazane na samotność mieszkajacego w nim człowieka. Tak inne od mojego, ale tak samo nie było w nim życia – zreflektował się. Spojrzał przed siebie, ludzie zaplątani w sprawy miasta wymijali się na ulicy, w pracowitym dążeniu do swoich celów. Strumienie samochodów, ciurkiem spływały po ulicach.
Ma się na życie – pomyślał, i postanowił w duchu że musi coś zmienić w swoim życiu. Jak z automatu wyskoczyła mu w myślach uśmiechnięta twarz Pauli. Bzdura – mruknął do siebie i pokręcił z niedowierzaniem głową.
.
***
.
Cześć paszczak – Paula truchtała z zakupami do domu przyciskając telefon do ucha. Roześmiała się i odpyskowała – odwal się siora.
No co tam, jak tam – głos z telefonu wyrażał ogólne zainteresowanie.
Żyję, pracuję a teraz wracam ze sklepu z zakupami, a ty jak zwykle dzwonisz w najmniej oczekiwanym momencie.
Wiesz nie miałam ostatnio się jakoś siły zebrać do rozmowy z tobą, i czas mi przeciekał między palcami, a roboty mam tyle że nie wiem ile jest pięć. A jeszcze do tego przyczepił się do mnie jakiś potworniak i nie mogłam go spławić, więc się z nim umówiłam, niech ma, ale i tak jadę jutro do Berlina, bo chcą zobaczyć mój film. Złapałaś kogoś? – strumień informacji walił ze słuchawki z mocą huraganu.
Tak dziękuję, czuje się dobrze – uśmiechnęła się Paula.
Nagle dziewczyna ze słuchawki, zawisła głosem w trakcie wyrzucania nowego pakietu informacji – Chwila, coś ty powiedziała?
Paula, przystanęła i odłożyła torby z zakupami na ziemię, wiedziała że to potrwa, przełożyła słuchawkę do drugiej ręki i odpowiedziała – Ja, nic.
Wiesz jak to leci, ja pytam czy masz kogoś ty odpowiadasz, nie. I jedziemy dalej, a tu jakaś nówka widzę – głos siostry stała się dociekliwy.
Kombinujesz – Paula potarła się palcem po nosie.
Mów, co jest, bo nie strzymam i zaraz przyjadę do ciebie, a mam dziś fajny seks w planie więc zepsujesz mi zabawę a tego ci nie wybaczę – siostra naciskała.
Wiesz – Paula zaczęła ostrożnie – nie jest tak żeby to było łatwe, faceci jak słyszą gdzie pracuje i kim jestem, rozmywają się w mgle. A nie chcę tez jakiegoś wariata bo sama jestem, to chcę żeby był normalny, w miarę, ale nie mazgaj, bo przecież nie wytrzymam i go palnę. No i jest ktoś na miarę, ale to melodia przyszłości i nie wiem czy to się w ogóle urodzi.
Nie no paszczak, jestem dumna z ciebie, namierzyłaś kogoś, a już myślałam że ci wibrator kupię – głos siostry był wyraźnie rozentuzjazmowany.
Posłuchaj siora – Paulina zaczęła uspokajać siostrę – to nie jest tak jak u ciebie, u mnie to bardzo, delikatny i ostrożny proces, a poza tym trzeba brać pod uwagę że do tego potrzebne są dwa obiekty. A ja zupełnie nie wiem czy ten akurat obiekt wyrazi zainteresowanie.
Ale nie licząc paru bardzo śmiesznych wpadek, to słyszę, że tym razem są szanse na jakość, no trzymam kciuki i muszę lecieć, ale będę cię monitorować.
Paulina spojrzała na na telefon i wyłączoną rozmowę – cześć siora – powiedziała, do siebie i zamyśliła się. Sama nie wiem czy to prawda – pomyślała – po co ja jej to zeznałam. A może chciałam o tym komuś powiedzieć.
Jacek Łąka
z tego świata:
Wibrator też się przyda 😁
No Kasia wstydź się, jak dzieci, jak dzieci – tylko seks i wódka