Embargo


czyta Kasia Dominik


Być poza samą sobą

z adopcją ze wskazaniem – na wyłączność.

Uzależniona od życia, włączam lampkę ledową

tam, gdzie kwaterunek gości niemotę

organoleptycznej źrenicy, której ni cytadela nocy,

ni tym bardziej roratki dnia nie uciszą Harmattanu.

.

Te deum laudamus zasłyszane we śnie umrzyka,

składam antykwą, z której wyłania się widmo –

rozdziera darninę skóry

zwisającej z wieszaka na haku w rzeźni,

gdzie kiedyś poderżnięto mi gardło,

by zmielone serce doprawić na wolnym ogniu.

.

Drżącym palcem niegdyś kobiety, dzisiaj kości,

sunę po linii prostopadłej do równoległej

listy ofiar rzezi niewiniątek, które kochały i chciały

być kochane – nie zdążyły – a ja? Ja byłam tam –

wieczorem, gdy spadł czarny śnieg, dom opustoszał.

Przed laty mieszały w nim imiona i nazwiska: teraz,

.

prócz numerów na odrapanej polepie nie ma nic.

Odważę się jednak z martwych wstać, jakiem stworzenie,

bo wiem ile waży łza, która ześlizguje się z sufitu.

.

Katarzyna Dominik

5
0

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *