.
Bajki niekoniecznie dla dzieci.
.
Kawa była za słona.
Wchodzi szybkim krokiem do kuchni. Kościste palce obleczone cienką jak pergamin skórą łapią za dzbanek. Wlewa czarny płyn do delikatnej miśnieńskiej filiżanki. Kobieta zamyka oczy całkowicie skoncentrowana na czekającej ją przyjemności. W ułamkach nanosekund przekaz z receptorów na języku dociera do mózgu. Synapsy trzaskają jak elektryczne łapki
na muchy.
– Co to jest?
Po kuchni rozchodzi się pomruk jak z nory przebudzonego w zimie niedźwiedzia. Dziewczynka przywiązana za nogę do stołu, schowała się do króliczej nory.
– Czego chcesz mała? – pyta królik wyraźnie niezadowolony z wizyty. – Nie wiesz, że czas to pieniądz? Spieszę się na herbatkę u królowej. Jak się spóźnię, zetnie mi głowę.
„Gdzie ja trafiłam?”, myśli Dziewczynka pospiesznie pocierając główką zapałki o pudełko. Stoi przed budynkiem, który przypomina zamek z jedną wieżą. Puka. Po chwili otwiera jej Wasiek w rozchełstanej koszuli.
– Czego? – właśnie spędził upojny poranek z Cud Dziewicą i ma ochotę na drzemkę. Cud Dziewica nie taka znowu cud, ale postanowił mieć ją pod ręką. Do czasu aż znajdzie młodszą, z jędrniejszym cycem. Patrzy na Dziewczynkę, a na wargi wypełza obleśny uśmiech. Lustruje ją od stop do głów. – Wejdź, ogrzejesz się.
Dziewczynka się dziwi, nie czuje zimna, ale cieszy się z zaproszenia.
– Daj jej zupy – mówi Wasiek do starej baby siedzącej przy ogniu, w kuchni.
Baba miele przekleństwo w bezzębnych ustach.
– Też zjedz. – Podaje mu czarną polewkę. Wasiek przykłada miskę do warg i jednym haustem opróżnia. Nie zdążył beknąć, a leży martwy na kamiennej podłodze. Baba Jaga uśmiecha się szeroko, zdejmuje oślą skórkę i przemienia w białego łabędzia.
– Otwórz okno – śpiewa łabędź roztaczając wokół siebie zapach sitowia.
Dziewczynka przekręca gałkę i pcha okiennice. Patrzy w zachwycie za odlatującym łabędziem. Do kuchni wchodzi Cud Dziewica z warkoczem sięgającym opuchniętych kostek. W rękach trzyma słój ze złotą rybką.
– Masz jakieś życzenie? – pyta.
– Chcę wrócić do domu.
– Do domu, do domu – powta Cud Dziewica przerzucając karty grubej księgi oprawionej w skórę. – Nie mam takiego kierunku. Szklana Góra, Bulerbyn, Kurza Stopka. Nie chcesz pojechać do Kurzej Stopki? Tam podobno jest domek z piernika.
– Chcę do domu – szepcze Dziewczynka patrząc na złota rybkę.
Obudziło ją bicie dzwonów w pobliskim kościele wzywające wiernych na poranną mszę.
Zuzanna oparła się na łokciu i wyjrzała przez okno na pustą jeszcze, paryską ulicę.
„Trzynasty, piątek”, pomyślała.
Katarzyna Godefroy
„Trzynasty, piątek”, pomyślała. Wstała i powlokła się do łazienki, siedząc na tronie, myślała, co dzisiaj będzie robić. Nie lubiła piątków kiedy wypadały trzynastego! Popatrzyła w lustro i wzięła do ręki szczoteczkę do zębów, rozglądnęła się, szukając tubki z pastą, ale nigdzie jej nie było. No tak trzynasty i na dodatek piątek! Poszła do kuchni i wyjęła groch z szafki. Macocha kazała jej przebierać groch. Westchnęła! 😉
Sotyris jak zwykle w formie