Do trzech razy sztuka

.

Od samego rana Renkloda biegała jak nakręcona, szukała swojej ulubionej miotły. Twierdziła, że bez miotly sprzątać nie bedzie, choć Piotr proponował zakup nowej. Żaliła się głośno, że nie potrafimy zapewnić jej odpowiedniego sprzętu do pracy, a trzeba sprzątnąć rozrzucone wszedzie confetti. Nie zdążyła dokończyć swoich żali, gdy nagle w pomieszczeniu powiało zimnym powietrzem, jakby przeciąg, choć wszystkie okna pozostały zamknięte. Koty schowały sie w szafkach, a ja szczelniej okryłam się wełnianym kocem. Staliśmy w kuchni, przy dużym palenisku, na którym Maestro Augusto nastawił garnek z grzanym winem, z którego rozchodził sie zapach goździków i cytrusów.

– Co znowu?! – mruknął Jarząbek, który ledwo zdążył się otrząsnąć po nocnej wizycie królewskich duchów. – Czy to jakaś doroczna parada zjaw?

W tym momencie w kącie pomieszczenia, tuż obok wielkiego kredensu uniosla się mgła i pojawiła się postać – wysoka, smukła, w jasnej, lśniącej zbroi, która wydawała się iskrzyć. Na głowie nosiła prosty hełm, a w dłoni trzymała sztandar z wyhaftowanym symbolem lilii. Jej spojrzenie było przenikliwe i pełne powagi.

– Joanna… Joanna d’Arc – wyszeptał.

Duch kobiety skinął głową.

– Przybyłam, by wam przypomnieć. Historia nie jest tylko zapisem minionych zdarzeń. To siła, która kształtuje przyszłość.

– Przepraszam, ale… dlaczego duchy lgną do tego miejsca? – zapytał nieśmiało Piotr.

Joanna spojrzała na niego z łagodnym uśmiechem.

– Zamek jest miejscem pamięci. Przeszłość i przyszłość splatają się tutaj w jeden nurt. Musicie wykazać sie odwagą, aby kontynuować to, co nie jest łatwe. Odwaga, której mnie nie brakowało, gdy po raz pierwszy usłyszałam głosy wzywające mnie do działania. Nie miałam ani zbroi, ani wojska. A jednak, gdy stanęłam przed Karolem VII, przekonałam go, że muszę poprowadzić armię przeciw Anglikom. Nikt we mnie nie wierzył, dopóki nie wywalczyliśmy zwycięstwa pod Orleanem. Walka była ciężka, ale nasze zwycięstwo otworzyło drogę do Reims. To tam Karol VII został koronowany na króla Francji, a ja stałam u jego boku. Przez chwilę świat wydawał się pełen nadziei. Jednak odwaga nie zawsze prowadzi do chwały. Ja zostałam zdradzona, pojmana przez wrogów i spalona na stosie.

Renkloda przełknęła ślinę, a Jarząbek przestąpił z nogi na nogę.

– I mimo to… jestem tutaj. Nie po to, by opłakiwać przeszłość, ale by przypominać. Moja śmierć nie była końcem, historia wciąż mnie pamięta.

Jej sztandar zalśnił, jakby odbijał światło niewidocznego słońca.

– Nosicie w sobie odwagę, której czasem sami nie zauważacie. Każdy z was może być światłem w ciemności. Tak jak ja kiedyś.

Z mgły wyłoniły się kolejne postacie – Karol VII, w koronie zdobionej liliami, oraz Agnès Sorel, jego kochanka. Karol spojrzał na nas z wymuszonym uśmiechem, jakby próbował ukryć napięcie. Joanna kontynuowała: 

– Przyszłam przypomnieć wam, że historia to nie tylko chwile chwały, ale i zdrady. Nie zapominajcie, że także królowie upadają pod ciężarem własnych słabości. 

Joanna uniosła sztandar. 

– Stanęłam u twojego boku, królu, bo wierzyłam, że masz odwagę być władcą, którego potrzebowała Francja. Ale gdzie byłeś, gdy Francuzi ginęli za ojczyznę?

Agnès spojrzała na Joannę z mieszanką smutku i wyniosłości. 

– Joanno, każdy władca musi znaleźć siłę tam, gdzie potrafi. Czy król nie ma prawa do radości, do ukojenia? 

Joanna odwróciła się gwałtownie, jej oczy płonęły gniewem. 

– Ukojenie? Ty, Agnès, byłaś powodem jego upadku. Francja potrzebowała króla, a nie człowieka pochłoniętego miłością i uciechami cielesnymi! 

Karol uniósł dłoń.

– Wystarczy! Tak, twoje zwycięstwa umożliwiły moją koronację, ale to ja musiałem utrzymać kraj w jedności po twoim odejściu. 

– Po moim odejściu? – Joanna zaśmiała się gorzko. – Zostałam zdradzona, sprzedana wrogom i opuszczona przez ciebie, królu. Nie zrobiłeś nic, by mnie ocalić przed spaleniem na stosie.

Renkloda wstrzymała oddech, a Jarząbek spuścił wzrok. W tym momencie do kuchni wszedł Hubert.

– Co się dzieje? Kim są ci ludzie? –  Jego spojrzenie prześlizgnęło się po duchach, a potem skupiło na Joannie. Otworzył szerzej oczy, ale zamiast się przestraszyć, wyglądał na zaintrygowanego. – Joanna d’Arc, Karol VII i… Agnès Sorel?

Jarząbek uniósł brew i rzucił z przekąsem:

– Kolejna porcja duchów.

Hubert odwrócił się do niego z uśmiechem.

– Jako kustosz, na co dzień obcuję z przeszłością. – Następnie zwrócił się do Joanny: – Madame, mam głęboki szacunek dla pani dokonań. Czy mogę pozwolić sobie na jedno pytanie?

Joanna spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale skinęła głową.

– Mów, jeśli masz odwagę.

Hubert podszedł bliżej.

– Czy nie widziałaś w królu człowieka, a nie tylko władcy? Człowieka, który mógł zawieść nie dlatego, że nie chciał walczyć, ale dlatego, że walka go przerosła?

Joanna zmarszczyła brwi, a jej dłoń zacisnęła się na sztandarze.

– Widzę człowieka, ale widzę też odpowiedzialność, której nie uniósł. Historia zapamięta jego błędy.

Agnès spojrzała na Huberta z uznaniem, jakby dostrzegła w nim sprzymierzeńca.

– Hubert, prawda? – zapytała, a on skinął głową. – Powiedz, czy ty, jako człowiek współczesny, naprawdę wierzysz, że władca ma zawsze wybór?

Hubert westchnął głęboko.

– Muszę przyznać, że w tamtych czasach władza to balansowanie między wpływami wielkich panów, zwolennikami Anglików. Karol VII to król rozdartego kraju.

Karol zrobił krok naprzód.

– Joanno, czy mogę cię prosić o przebaczenie. Nie dla mnie, ale dla Francji, której jesteś patronką.

Joanna przez chwilę stała w milczeniu, potem skinęła głową. Mgła zaczęła się rozwiewać, a duchy powoli znikały. Karol i Agnès odchodzili ramię w ramię, Joanna, spoglądając na nas po kolei, powiedziała:

– Historia pełna jest bohaterów i zdrajców. Musicie pamiętać, kim chcecie być, gdy wasza chwila nadejdzie. 

Renkloda, próbując rozładować napięcie, westchnęła teatralnie. 

– Cóż, nie sądziłam, że sprzątanie zamku wciągnie mnie w historyczną awanturę. Ale jedno wiem, duchy niech sobie dyskutują, a ja chcę w końcu znaleźć moją miotłę. 

Katarzyna Godefroy

.

z tego samego świata:

Katarzyna Godefroy – Zamek

5
0

2 komentarze

  1. To opowiadanie z „zamkowej” serii ma wyjątkowo mądre, ważne i życzliwe przekazy. Wspaniałe opowiadanie Kasiu! Gratuluję Ci serdecznie tego opowiadania ukazującego Twoją mądrość i wraźliwość na drugiego człowieka!👏💖🫂📖🍀

    Ewa Oliwiecka-Ryszewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *