.

Suplement życia

Zdrowa żywność, czyli jaka? Kiedyś to była normalna żywność, normalne bułki z normalnym serem i masłem, też normalnym. Nikt nie szprycował mięsa wodą, a zielone można było zeżreć prosto z ziemi lub krzaka. W tym klimacie, i na tej ziemi miodem i mlekiem płynącej, nie trzeba było z głodu jeść ani robaków, ani owadów, ani nawet suplementów diety. Ale przyszły nowe czasy i każdy che nam zrobić dobrze, tabuny radośnie wyszkolonych specjalistek i specjalistów od marketingu i reklamy biegają za nami, tłumacząc, jak pięknie i nowocześnie powinniśmy żyć, nie tłumaczą tylko, po co.

W zasadzie, wiadomo po co – żeby być bardziej wydajnym. Jesteśmy takim rodzajem maszyny społecznej, do której z jednej strony wpycha się pseudo-mądrości, pseudo- jedzenie i pseudo-rozrywkę, a z drugiej wypada wydajność, firmowa lojalność, zespół uśrednionych poglądów i wiadomo, co jeszcze – to, co u wszystkich. Jako „zasób ludzki” utraciliśmy prawo do indywidualnej humanistycznej podmiotowości i jesteśmy hodowani. Nie zasługujemy na poglądy, nie zasługujemy również na szacunek i to wprost mówią nam przecież tak zwani „celebryci” – jesteście burakami, cebulakami, chamami, nieokrzesanymi prostakami. Wszystko po to, aby „rząd dusz” mogły sprawować wielkie koncerny medialne, dyktujące nam, co mamy myśleć, jak rozumieć świat i co mamy czuć. To już nie futurystyczny świat powieści, to rzeczywistość, doświadczamy tego prawie codziennie. Z pięknych ust, wylizanych manekinów medialnych, płynie pogarda i szczęśliwy bełkot, zapewniający nas o tym, żebyśmy samodzielnie nie myśleli, samodzielnie nie podejmowali decyzji, nie brali na siebie odpowiedzialności za swoje życie i swoją rodzinę, za swoich bliskich i broń Boże za swój kraj. Od takich strategicznych działań są politycy, dziennikarze i chordy specjalistów różnej maści, doradców i kołczów.

Ty masz obowiązek wyborczy, by dziarsko pomaszerować i namaścić jakiegoś partyjnego pomazańca na wielkiego człowieka, swoim nawet nie podpisem, ale krzyżykiem, w tym czymś, co dla spokoju naszego ducha nazywane jest demokracją, a co tak naprawdę ma niewiele z nią wspólnego. Nie przenoście tego na swoje podwórka, bo tu nie chodzi o to, czy ta partia, czy tamta partia.

Cały nasz świat przesączyła idea suplementu, czy może raczej namiastki, namiastką kultury jest moda, namiastką religii ekologia, namiastką nauki marketing, namiastką życia harmonogram. Namiastką człowieka, osoba.

Osoba

Zacznijmy od osoby, ponieważ tu zachodzi największe nieporozumienie. Pierwotnie nazwa ta odnosiła się do poglądu filozofów o korzeniach chrześcijańskich i nadawała człowiekowi prawo do samoświadomości i głębokiego poczucia własnego istnienia w otaczającej go potędze wszechświata. Jednak obecnie sens tej nazwy jest zupełnie zmieniony, i jest raczej formą ucieczki od personifikacji, a także od przynależności płciowej. Osoba to rodzaj suplementu człowieka, bezpłciowy, bezpodmiotowy byt, który da się przypisać każdemu i co ważniejsze również bytom, które nie są ludźmi. Bo przecież została pokonana bariera rozpoznawalności SI, i już nie będziesz wiedział, czy po drugiej stronie słuchawki lub monitora siedzi człowiek czy może OSOBA. Ale po co to wszystko? Chodzi oczywiście o pieniądze, czyli o podatki. Żeby kraje jako tako egzystowały, muszą opodatkowywać obywateli oraz biznes, więc powstaje szereg projektów, które mają na celu opodatkowywać firmy wykorzystujące pracę robotów. Opodatkują i te roboty, które manipulują towarami w magazynach, jak i te, które będą wydzwaniać z telefoniczną reklamą. W ten sposób powstanie sytuacja, w której nasza praca i praca robotów zostanie zrównana. A kiedy zostaniemy zrównani w opodatkowaniu z robotami, to nasze naturalne prawa jako ludzi zostaną zakwestionowane. Myślicie że nie jest możliwe zakwestionowanie naturalnych praw oraz ich opodatkowanie? Niemożliwe? Jak to: nie? Bardzo możliwe. Weźmy na ten przykład deszczówkę, leje się woda z nieba, tak jak przez tysiąclecia i nikomu nie przychodziło do głowy, żeby ją opodatkować, ale to się stało – tak, kochani, i to nie gdzieś za granicą i nie w egzotycznych krajach, tylko tutaj u nas na miejscu. Oczywiście nie opodatkowano nieba, tylko ludzi, więc jak teraz będziesz zbierać wodę deszczową, wiedz, że czynisz to nielegalnie.

A jeśli już o tym mówimy, to co, jeśli produkcja robotów będzie droższa niż na przykład produkcja klonów, na razie takich bez mózgu i duszy, takich wiecie, biologicznych robotów?

Więc nie zdziw się kiedy w urzędzie obsłuży cię sztuczna inteligencja z biologicznym komponentem zamiast ręki i będzie jej kompletnie zwisało, czy jesteś kobietą w ciąży, czy dwudziestolatkiem płci przeciwnej, będziesz osobą – sztuk jedna.

Kultura

A teraz trochę o kulturze. Kultura stanowiła kiedyś fundamenty cywilizacyjne i potrafiła poprzez swoje wartości cementować narody, a nawet dać im przetrwać w sytuacji biologicznego zagrożenia. Obecnie jednak, kiedy została zupełnie skomercjalizowana, jej trwałość i głębokość stały się wadami, działającymi na szkodę biznesu. Na co komu nowe wydanie, skoro stare było bardzo dobre, tłumaczenie idealne, a wartości w dalszym ciągu nośne. W ten sposób można położyć każde wydawnictwo. Więc czego potrzebujemy? Szybkich jasnych komunikatów o dużej powtarzalności i powierzchownej treści. Sprzedażą się nie przejmujmy, od tego jest reklama i za to im płacimy. Żeby sprzedać w tym sezonie modne żółte opowiadania, albo matowe szaliki, albo filmy ludzi w kalesonach, muszą one być modne, ponieważ klient prędzej czy później zorientuje się, że to badziewie, wpiera mu się za pomocą totalnej reklamy, iż będzie nie na czasie, że będzie anachroniczny i że jego świat wartości stanie się niepełny bez uczestnictwa w tym niewątpliwie epokowym wydarzeniu. A zanim zdąży przeanalizować to, co go spotkało, już jest pod pręgierzem następnej konieczności. Informują go o tej konieczności ważne osobowości mediów i kultury żywione z tych samych pieniędzy, więc wszystko jest logiczne i trzyma się kupy, taaa… kupy właśnie. Zaś o nieprzemijających wartościach dzieła upewnia nas obecność Asi. Kim jest Asia? Asia to córka bogatego ojca i stać ją na najdroższe rzeczy, więc jej obecność jest rodzajem gwarancji wartości dzieła. Jeśli przypadkiem masz inne zdanie od Asi, to czemu jesteś taki biedny, jak jesteś taki mądry. Moda wymusza stałe uczestnictwo w różnych wydarzeniach, oferując w zamian przynależność do kasty współczesnych i uzasadnionych kulturowo, niezależnie od możliwości swojej inteligencji i wrażliwości, co jest przecież społecznie sprawiedliwe. Nowością jednak w tym uroczym zakątku jest to, iż treścią i sensem wydarzenia jest samo uczestnictwo w wydarzeniu, które i tak przeminie w niekończącej się kolejce następnych produkcji, jak w niekończącym się coraz bardziej absurdalnym serialu.

Marketing

Podstawowa zasada brzmi – wszystko jest towarem. Ty jesteś towarem, Twoje poglądy, marzenia, nawet lęki są towarem. A skoro wszystko jest towarem, podlega zasadom rynku, a co za tym idzie: marketingu. I chociaż sam Bóg też jest towarem, to jednak trudno się do niego odwołać jako autorytetu, a potrzebny jest przecież niezależny autorytet potwierdzający ofertę reklamodawcy, odwołujemy się więc do nauki. Nauka jest towarem jak wszystko, ale posiada nimb wartości dogłębnych badań oraz związanych z nimi wniosków i statystyk. I tak się składa, że każdy producent i reklamodawca posiada swojego naukowego ministra do spraw wiedzy absolutnej na temat oferowanego produktu. Ile produktów – tylu wiedzących, i każdy jest prawdopodobnie najlepszy w swoim gatunku. Znane już i popularne stwierdzenie „jak dowiedli amerykańscy naukowcy” stało się oczywistym memem będącym rodzajem zabawnego komentarza do rzeczywistości, w której dwaj absolutnie ZALEŻNI i wybitni naukowcy stawiają zdumiewająco przeciwstawne tezy. Daje to ciekawe wyniki w medycynie, farmakologii, jak również badaniu środowiska i chemii. W rezultacie wracamy do początku tego węża Uroburosa i o tym, czy dana teza jest obowiązująca, decyduje marketing. Daje to niesłychanie ciekawe efekty, szczególnie jeśli chodzi o historię, w której o tym, czy coś miało miejsce czy nie, coraz częściej decydują politycy, a niezależne badania są niezależne, czyli co to kogo obchodzi, jaka jest prawda, ważne co się lepiej sprzedaje.

Eko mistyka

Bóg jest już niemodny. Jeśli masz wątpliwości, zapytaj Asię. Asia Ci powie, bo jest już wyzwolona i niezależna. Czy modna jest ekologia? O nie! To nie kwestia mody, tylko przekonań. Z ekologii nie żartujemy. Ekologizujemy dzieci już od przedszkola, przez szkołę podstawową, średnią, aż po studia. Eko jest dodatkiem do wszystkiego i każdy produkt może być eko, wszystko zależy od kreatywności producenta. A przede wszystkim eko masz być Ty. Ponieważ otacza nas matka natura i my jesteśmy jej dziećmi, przynależymy do kościoła eko, czy tego chcemy, czy nie. Wyznajemy zdrową żywność, środowisko naturalne, prawa zwierząt, bieganie, globalne ocieplenie, szczepienia i nieszczepienia, oraz miłość międzygatunkową. Wszystko to w anturażu wszystkodowodzących amerykańskich naukowców, oczywiście. Wiernych doglądają liczne zakony zorganizowane wokół przewodniej idei. Jedne z nich są samodzielne, inne natomiast mają strukturę upaństwowioną, od ministerstwa poprzez województwa, aż po miasta i gminy. Jak każda religia, eko mistyka ma mocne podstawy naukowe, natomiast w ogólnym rozumieniu to kwestia raczej wiary niż wiedzy i to do niej odwołuje się większość wyznawców. Negatywny stosunek do jej zasad budzi zgorszenie i agresję, a czasem wręcz niedowierzanie w czyjąś tak wielką głupotę i nieodpowiedzialność.

Harmonogram

Nie marnuj swojego życia, wszystko można opanować i zaplanować, Ty jesteś panem swojego losu, a my możemy Ci pomóc, jak nad nim zapanować – chcesz o tym porozmawiać?

Kiedyś jak Ty, byłem panem Jurkiem i też tak siedziałem na krześle, nie wiedząc co ze sobą zrobić, a teraz, popatrz, nazywam się Główny Asystent Menadżera Do Spraw Doradztwa dla Klienta jego mać i wiesz, ile zarabiam, wiesz ile? Więcej zarabiam! A czemu to zawdzięczam? Zawdzięczam to metodzie PPW, czyli Projektowanie, Planowanie, Wykonanie. Każdy projekt rozpisuje na dwadzieścia punktów. Co, czemu? Czemu na dwadzieścia? Bo tyle wychodzi linijek w zeszycie w kratkę, na jednej stronie. A potem przystępuję do wykonania. I mam efekty. Proszę, proszę bardzo, czarno na białym PPW. Wszystko se rozpisałem. W poniedziałek mam zajęcia kopulacyjne z języka, we wtorek siłownia, w środę kino albo inna jakaś kultura, w czwartek biegam, bo lubię, w piątek odwiedziny, w sobotę imprezuję, w niedzielę trzeźwieję. Wszystko zaplanowane w najdrobniejszym szczególe, nic się nie marnuje, zupełnie nic. No i oczywiście praca, przecież. No i ja z Tobą już skończyłem na dziś, rozmawialiśmy całe 45 minut, a teraz przyjdzie do Ciebie pani Jadzia, pani Jadzia jest specjalistką od outsourcingu i będzie Cię odzyskiwać, bo firma jeszcze z Ciebie nie zrezygnowała, tkwią w Tobie pokłady do wykorzystania.

Dzień dobry, jestem Jadzia, nie marnuj swojego życia, wszystko można opanować i zaplanować, a my możemy Ci pomóc – chcesz o tym porozmawiać?

Niniejszy tekst ma charakter ironiczny i uprasza się nie traktować go jako instrukcji.

Leonard

6
0

4 komentarze

  1. Podoba mi się Twój sposób patrzenia na rzeczywistość.
    Mamy dwa wyjścia, albo się poddać prądowi, albo obśmiać.
    Wielcy pisarze jak choćby Bułhakow obśmiewali zastaną wizję świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *