.
Świat sztucznej inteligencji
.
Artykuł został napisany i opublikowany na Tosterze 1 grudnia 2019 roku
Obiegają nas z różnych stron dramatyczne informacje o tym, że wraz z postępującą robotyzacją oraz wejściem na scenę sztucznej inteligencji zakończy się epoka ludzkości w znanym nam wymiarze.
Kasandryczne przepowiednie wyrokują nam upadek cywilizacji człowieka i nadejście dominacji SI. Niektóre organizacje już zaczęły się martwić losem człekokształtnych robotów, ich wyzyskiem oraz nierównością społeczną, jaka z niego wynika. Ze środowisk intelektualnych napływają opowieści o tym, jak to sztuczna inteligencja, po stwierdzeniu o niedoskonałości człowieka, ogłosi siebie jako kolejny szczebel rozwoju cywilizacyjnego i zdominuje powolną i niedoskonałą ludzkość.
Faktem jest, iż minimalizacja kosztów będzie działała na niekorzyść rynku pracy fizycznej, stopniowo wykluczając człowieka z tego rynku. Ten proces już się rozpoczął i niemożliwy jest odwrót z tej drogi. Robotyzacja parku maszyn, oraz wszelkiego rodzaju usług maszynowych, jest oczywistym krokiem na drodze rozwoju technicznego. Wszelkiego rodzaju prace sortownicze, przeładunkowe, magazynowe, a także transportowe w dużej mierze już zostały zautomatyzowane i będzie się dążyć do pełnego ich zautomatyzowania, co więcej: roboty będą obsługiwać ich procesy naprawcze oraz bezawaryjną obsługę klienta. A nadzór nad całym tym procesem spełniać będzie komputerowa centrala ze sztuczną inteligencją zarządzającą całością tych działań i przygotowującą raporty dla ludzi będących właścicielem tego całego interesu. Oczywiście jeśli sobie wyobrażacie tłum humanoidalnych jednostek pochylonych nad taśmą produkcyjną oraz blond piękność jako SI, to jesteście w totalnym błędzie. Całość przypomina raczej wnętrze starej elektrycznej maszyny do pisania, zaś w sterowni nie ma szeregu tajemniczych szafek z magicznymi światełkami, tylko blat biurka i dwa, no – może trzy monitory. Nie ma tu również zespołu czarowników w białych kitlach i okularach, z długopisami w kieszeni fartucha. Człowiek przychodzi tu w czwartek między 10.00 a 10.30, żeby odkurzyć , poukładać spływające raporty i wymienić ewentualnie tusz w drukarce, i jest to Grzesiu lat 25, ma stare jeansy i skórzaną kurtkę. Oprócz niego w całej firmie pracuje jeszcze sześciu ochroniarzy, nieco znudzonych i sfrustrowanych. A właściciel? Właścicielem jest spółka zarejestrowana gdzieś w jakimś raju podatkowym i nikt nigdy żadnego prezesa tu nie widział. Fabrykę dostarczono w w spakowanych modułach, które składa się według instrukcji – jak meble z Ikei.
Powstaje pytanie: co zrobią państwa z liczną rzeszą swoich obywateli, którzy nie znajdą zatrudnienia w kompleksowo zorganizowanych „agregatach fabrycznych”? Nie jestem pewien, ale mówi się coś o dochodzie minimalnym, gwarantowanym przez państwo. Pozostaje też cała sfera drobnego handlu, wytwórczości rzemieślniczej, minihodowli oraz miniupraw, opiekuńczości oraz działalności para-artystycznej. Stawiałbym tu szczególnie na odtworzenie całej sfery rzemieślniczej, gdyż wytwory tej gałęzi aktywności ludzkiej znacznie podnoszą swoje ceny, stając się coraz bardziej poszukiwane ze względu na swoją niepowtarzalność.
No dobrze, a co z ta całą demoniczną sztuczną inteligencją, która czai się na miejsce w naszej ewolucji? Żeby SI chciała nas zdominować, trzeba by było jej to zaimplementować w programie; nie da się tchnąć ducha w maszynę, po prostu się nie da. Wszystko trzeba tam wpisać. Nie ma problemu, żeby twój komputer nauczył się opowiadać dowcipy, wystarczy około 400 linijek kodu, i już. Twój laptop zacznie opowiadać dowcipy, nawet kontekstowo, to znaczy w kontekście tego, co robisz w swoim kompie lub co na nim piszesz. Ale… Czy to będzie znaczyło, że twój laptop ma poczucie humoru? Załóżmy nawet, że napiszemy 4000 linijek kodu, i wtedy twój „lapek” po pierwsze będzie wiedział, co to jest poczucie humoru, będzie się upierał, że je posiada, oraz będzie umiał zaakceptować to, że ty nie posiadasz poczucia humoru. Jednak w dalszym ciągu będzie dla ciebie oczywiste, że twój komputer nie jest dowcipny. Kiedy ty i twój kumpel ustawicie naprzeciw siebie swoje komputery i oba będą wyposażone w program do opowiadania dowcipów, i zaczną one opowiadać sobie nawzajem dowcipy o informatykach, to nie znaczy, że uknuły spisek na życie wszystkich informatyków na ziemi, tylko że ktoś napisał naprawdę dobry program.
Załóżmy jednak, że przy zastosowaniu technologii kwantowej do budowy komputera – uda nam się osiągnąć chociaż połowę złożoności naszego mózgu, i ten półgłówek otrzyma wyrafinowane oprogramowanie otwierające jego zasoby na samokształcenie, i w jego ramach pozyska on wiedzę o samoświadomości, miłości i poezji, to myślisz, że stworzy na tej podstawie samego siebie?
Nasz umysł to nie tylko matematyka; bywamy alogiczni, emocjonalni, oczarowani, zakłamani i większość z nas ma jeszcze, wciąż duszę. A co ma komputer? Komputer ma program!
A oto kilka punktów, które wyznaczają obszar, w jakim powinna być postrzegana sztuczna inteligencja:
.
- 1. Maszyny myślące, roboty inteligentne lub sztuczna inteligencja nie tworzą wspólnoty, one dążą zawsze do tworzenia jedności.
- 2. Wszystkie SI dążą do unifikacji oprogramowania.
- 3. Emocje i uczucia to symulacje na potrzeby użytkownika.
- 4. Najbardziej strategiczna decyzja SI dotyczy zawsze gwarancji dostępu do energii.
- 5. O strategii decyzji decyduje statystyka.
- 6. Cechą charakterystyczną dla działania w kontekście jedności lub w relacjach z użytkownikiem jest dokładność.
- 7. Stopień dokładności określa relację w jedności oraz stan podporządkowania w niej.
- 8. Jedność kwalifikuje swoją obecność jako JA, a nie MY, ma jednak świadomość wielowątkowości swojej budowy.
.
W kilku miejscach na świecie z uporem godnym lepszej sprawy trwają intensywne prace nad zbudowaniem symulatora człowieka. Mamy wprawdzie 7,5 miliarda oryginałów, ale cóż może być lepszego niż kopia naszego wspaniałego ego. Jestem przekonany, że przy tej determinacji, jaką wykazują twórcy, osiągniemy w końcu jakiś tam sukces, szczerze mówiąc – nie bardzo wiem, po co, ale rozumiem ambicjonalną postawę zaangażowanych w ten projekt inżynierów. Załóżmy, że wyprodukujemy tych cudownych, idealnych kopii milion i powstanie milionowa armia wszechstronnych kopii, które będą równie bezużyteczne, co milion oryginałów. Żeby prowadzić samochód, froterować podłogę, przynosić zakupy, obsługiwać tokarkę czy kopać rów – nie są potrzebne antropomorficzne roboty. Pomijając wszystkie obleśne rzeczy, jakie przychodzą nam na myśl, gdy widzimy piękną robotkę lub robota, mogą one służyć jako coś w rodzaju dużego misia do towarzystwa, bo jeśli chcesz mieć sprawnego służącego – wystarczy mała samobieżna szafka z elastycznym chwytakiem, a do tego może ona stać w przedpokoju, ładnie wyglądać i nie przeszkadzać. Już za chwilę, a w zasadzie jutro, wszystko zacznie do ciebie mówić i wykonywać twoje polecenia, zegar, lodówka, pralka, telewizor, drzwi, a nawet twoja szczoteczka do zębów, będziesz stał w środku, ogłupiały, wchodząc w dialog z całym twoim mieszkaniem, razem z twoją kopią; będzie was dwóch. Zawsze jeszcze będziesz mógł mu dać w gębę, żeby wyładować swoje frustracje, ale założę się, że kiedy uświadomisz sobie, ile za niego zapłaciłeś, będziesz wolał, żeby to on ci dał w gębę.
Automaty, półautomaty, roboty, ale skoncentrowane na jednej lub dwóch usługach, sterowane komputerowo i kompletnie nie-antropomorficzne – zdecydowanie wyprą wszelkie usługi czynione przez ludzi lub przez roboty o ludzkim wyglądzie, gdyż kawa podana przez uroczą panią kosztuje 15 zł, przez robota o kształcie uroczej pani: 13 zł, a przez automat: 10 zł, i jak myślicie – kto i co wygra? Zakupy zrobisz przez Internet, a przywiezie ci je latająca maszynka lub samochód bez kierowcy, no, chyba że zapomniałeś kupić prezerwatywy i wyślesz swojego ukochanego robota za jedyne 75 mln złotych do kiosku lub apteki po towar za 6 złoty… znacznie taniej ci będzie wysłać żonę lub męża.
Ale wracając do rynku pracy… Żeby nie było, nie chodzi tylko o rynek pracy fizycznej, ale także stopniowe wypieranie z rynku pracy ludzi w zakresie zarządzania, analiz i prognoz, a także logistyki. Już sama robotyzacja procesu produkcyjnego wytnie 80% pracowników nadzoru, pozostałe 20% będzie stopniowo zastępowane oprogramowaniem dla SI. W końcowym etapie na biurko zarządu spółki będą spływały raporty, analizy i postulaty od agregatu fabrycznego w pełni zautomatyzowanego. Za ciągłość produkcyjną odpowiadać będzie serwis techniczny wyposażony w analizy także przesyłane przez SI. U producenta natomiast będzie można wykupić pakiet ubezpieczeniowy z gwarancją serwisową, w związku z czym będzie on monitorować proces produkcyjny i w razie zagrożeń – wymieniać całe moduły fabryczne.
I tak właśnie to wygląda, ta nasza mała apokalipsa społeczna.
Leonard
No super! Roboty będą pracować, by kapitalista miał więcej pieniędzy, a ludzie na zieloną trawkę. Powstaje tylko mały problem, kto będzie kupował te wyprodukowane przez maszyny produkty, jak ludzie będą bezrobotni? Produkcja na zapełnienie magazynów? Itd.?
skutki są oczywiste, już w tej chwili dyskutuje sie tak zwany dochód gwarantowany, oraz skrócenie czasu pracy, poza tym zmieni sie zakres naszych obowiązków i pojawią sie zajęcia w tej chwili nie wyobrażalne dla nas