
.
Małgorzata Wojciechowska – droga do minimalizmu i…
Pomysł, żeby zacząć robić zdjęcia pojawił się u mnie nagle, spontanicznie, 6 lat temu, a więc w wieku, w którym wielu ludzi zaczyna już raczej „odcinać kupony” od dorobku, który stworzyli przez wiele, wiele lat pracy twórczej. Ja wcześniej tylko kibicowałam, oglądałam i podziwiałam dzieła innych, między innymi mojego męża Krzysztofa, (członka ZPAF-u i innych stowarzyszeń i grup fotograficznych), zajmując się na co dzień bardziej przyziemnymi sprawami, chociaż często patrząc na otaczający świat i zdarzenia przeżywałam silne emocje. Jako osoba raczej skryta i małomówna zachowywałam to jednak dla siebie. Myślę, ze zebrało się tego bardzo dużo, a czasu na emeryturze wystarczyło, żeby spróbować czegoś innego, niż dotychczas. Pierwsze próby pożyczonym aparatem były na tyle obiecujące, że zapragnęłam nauczyć się też cyfrowej obróbki, żeby całkowicie samodzielnie wybierać kadry, kształtować barwy, tonacje, światłocień, tworzyć odpowiedni nastrój zdjęcia. Akurat wtedy uruchomiony został nowy przedmiot na Uniwersytecie Trzeciego Wieku Politechniki Łódzkiej, w zajęciach którego brałam udział już od jakiegoś czasu – cyfrowa obróbka zdjęć. Trzy semestry zajęć i jednocześnie intensywna praktyka dały mi podstawy do samodzielnej działalności. Myślę, że nie poszły też na marne wykłady z historii sztuki i architektury z UTW PŁ, zwiedzanie licznych muzeów i galerii sztuki oraz praktykowanie na plenerach fotograficznych Stowarzyszenia Foto Humanum, do którego wkrótce dołączyłam. Wiele zawdzięczam życzliwym, ale też i krytycznym uwagom męża i znajomych fotografów, które dodawały mi po trochu pewności i były zachętą do dalszej pracy.
Początkowo robiłam zdjęcia różnorodne – krajobrazy, miasto, architekturę, ludzi, przyrodę, detale itp. Stopniowo zaczęłam wybierać tematy i formy, które bardziej mi odpowiadały, odrzucając inne.
Duże znaczenie miało dla mnie dołączenie do grupy Łódzki Hyde Park, gdzie mogłam pokazać czasem jakieś łódzkie zdjęcia, których oczywiście miałam najwięcej.
Następnym etapem była międzynarodowa grupa Minimalist Corner, przekształcona potem w Minimal and More i B&W Minimal and More. Traktowałam je jako swojego rodzaju warsztaty. Maiłam podane codziennie inne tematy, które próbowałam realizować z różnym skutkiem. Każde wyróżnienie było dla mnie zaliczeniem, które dawało mi zachętę do dalszego ćwiczenia. Teraz, po kilku latach, mam ich kilkaset. Spotkałam się tam z tematami, o których sama pewnie nawet bym nie pomyślała, np. Abstract, Conceptual, Imagination, Surreal itp. Wszystko oczywiście w minimalistycznym stylu. Zauważyłam, że ten styl bardzo mi odpowiada i od początku intuicyjnie ograniczałam liczbę elementów na zdjęciu.
Czy na minimalizmie się zatrzymam, czy może coś innego mnie jeszcze zainspiruje i pokieruje w inne rejony fotografii?
Sama jestem tego bardzo ciekawa.
.
Wywiad z autorem wystawy:

Leonard – 1. Jak mówisz sześć lat temu podjęłaś nagle decyzję o tym że zajmiesz się na poważnie fotografią, co było Twoimi pierwszymi fascynacjami, jakich szukałaś obrazów i kadrów ?
Małgorzata Wojciechowska – W sposób naturalny zaczęłam od architektury, która zawsze mnie interesowała i przyciągała uwagę, ale nie chciałam robić „pocztówek”, tylko pokazać jakieś szczegóły, których inni może nie dostrzegają. Nie chodziło mi nawet o klasyczny, ozdobny detal architektoniczny, który jest przecież tworzony po to, aby przyciągać wzrok. Szukałam kształtów, przenikających się płaszczyzn, linii, czasem kolorów, lub faktur. Oczywiście wymaga to więcej czasu i skupienia uwagi, dobrania lub wyczekania odpowiedniego oświetlenia. Na szczęście architektura, jak i krajobraz są cierpliwe i nie uciekają, w przeciwieństwie do ludzi i zdarzeń. Dlatego klasyczna fotografia „street” i reportaż są dla mnie najtrudniejsze.
L – 2. Zawsze to interesuje entuzjastów fotografii, jakim sprzętem posługiwałaś się na początku swojej drogi i czym dysponujesz obecnie.
MW – Zaczynałam pożyczoną LEIC-ą D-Lux 4, która ma co prawda mały zoom, ale wystarczająco dobrą optykę, żeby powiększyć nawet mały wycinek kadru. Utrudnieniem był też brak wizjera i możliwości bardziej precyzyjnego wyboru kadru.
Po roku dostałam OLIMPUS-a E-M5II z obiektywem 12/100 mm/ 1:4 i tym sprzętem posługuję się do tej pory.
L – 3. Na niektórych swoich pracach odważnie eksperymentujesz kolorem i formą, przekształcając obraz, jaki przyświeca Ci cel tego eksperymentu, do czego dążysz tak śmiało ingerując w obraz.
MW – Dla mnie eksperyment jest celem. To jest podróż w nieznane. Początkowo chciałam tylko poznać Photo Shopa i nauczyć się z niego korzystać, ale ta wędrówka chyba nie ma końca. Ciągle mnie coś zaskakuje, odkrywam nowe możliwości. Jeżeli nawet kończę dzień wykasowaniem wszystkich prób, to i tak nie uważam tego czasu za zmarnowany. Jeżeli jednak coś mi się spodoba, zapisuję to z nadzieją, że kiedyś może to wykorzystam.
L – 4. Czy wypracowałaś sobie ideę do której dążysz, minimalizm jest bardzo świadomą dziedziną sztuki fotograficznej, gdzie wybór tematu zmusza do silnej koncentracji środków artystycznych.
MW – Wyjeżdżając w plener lub wychodząc z aparatem „w miasto” nigdy nie obmyślam, co chcę sfotografować i w jaki sposób to zrobię. Fotografuję to, co przyciągnie mój wzrok. Czasem może to być jakiś cień, albo przypadkowe ułożenie zwykłych przedmiotów, czasem jakieś kształty układające się pięknie w przestrzeni. Nie umiem tego opisać, to musi być impuls.
Kolejnym etapem jest obróbka w Photoshop, czyli szukanie odpowiedniego fragmentu zdjęcia, czyli kadrowanie, czasem prostowanie lub zniekształcanie linii, usuwanie koloru i grafizacja, lub podkreślanie jakiejś barwy kosztem innych. Obróbkę kończę, gdy jestem z pracy zadowolona , chociaż często ostateczny efekt zaskakuje mnie.
L – 5. Jakich artystów fotografii, uznawałaś za mistrzów, na swojej drodze twórczej.
MW – Podziwiam wielu artystów fotografii, np. Sebastiao Salgado i jego cz.b. zdjęcia z podróży po całym świecie, lub zupełnie inne , np. portrety wykonane przez Annie Leibovitz zaaranżowane i przygotowane w najdrobniejszych szczegółach. Efekty są zachwycające, ale to nie dla mnie…
Myślę, że pewną inspiracją mogły być surrealistyczne zdjęcia Ryszarda Horovitza, którego podziwiam za wyobraźnię i zaskakujące skojarzenia oraz doskonałość techniczną.
.
Małgorzata Wojciechowska – Minimalizm i co dalej?
























Pięknie Gosiu !!!
Dziękuję Grzegorzu!
Fantastycznie! Małgosiu od dawna podziwiam Twoją twórczość. Gratuluję wywiadu.
Bardzo mi miło Basiu, dziękuję!
Zaniemówiłam. Cudownie! Gratuluję …
Dziękuję pięknie Anonimko (?)
Cudownie
Dziękuję Krysiu!
Brawo Małgosiu! Rozwijaj nam się dalej. Od dawna śledzę Twoją ścieżkę i widzę, że wciąż nabierasz rozpędu.
Dzięki, jeszcze mam ochotę na coś więcej, a może inaczej…
Gratulacje za dotychczasowe osiągnięcia i życzę dalszego rozwoju i ciekawych eksperymentów. Myślę, że szczęśliwi są ci co znaleźli własną drogę. Powodzenia ! 🙂
Dziękuję bardzo serdecznie
Dziękuję bardzo serdecznie
pięknie rozplątujesz otaczający nasz świat w pełne wyrazu, proste formy.