Szwagier i robaki

Szedłem schodami do szwagra, bo jakiś ciul trzymał windę na górze. Kiedy dotarłem na górę zobaczyłem go jak wyciąga ostatni kawał szyby z windy.

– Ty… To ja po schodach muszę do ciebie, bo ci się zachciało windę zajmować?

Popatrzył na mnie i spokojnie powiedział władczym głosem, aż mnie ciary przeszły.

– Nie pitol! Bierz szybę i wal do mieszkania.

Co miałem robić? Stuliłem ogon pod siebie i wziąłem szybę.

Szwagrowa przywitała mnie skinieniem głowy, tak jak szefowa wita swoich pracowników i ręką wskazała salon. Wniosłem ją tam i zamurowało mnie, bo pokój był zapełniony szybami. Za mną wszedł szwagier i powiedział.

– Co się gapisz, postaw ją i chodź ze mną. Trzeba jeszcze piasek przynieść z dołu.

Ruszyłem potulnie za nim do windy. W windzie milczał, a ja nie śmiałem zacząć pierwszy. Przed domem leżały worki z piaskiem.

– Do windy z nimi!

Załadowaliśmy piasek i jakieś siatki z tubkami silikonu i pojechaliśmy windą na górę. Ja wypakowywałem a szwagier dyrygował. Kiedy skończyłem szwagier rozsiadł się w fotelu i wskazał mi drugi, co bym też się rozsiadł. Szwagrowa zaraz przyniosła lekarstwo. Polał i wypilim. Przez chwilę milczał, a później zapytał.

– Wiesz ilu ludzi jest na ziemi?

– No, tak z osiem miliardów!

– No widzisz, dużo. Nie?

– No dużo!

– No i czego potrzeba tylu ludziom?

– A skąd ja mam wiedzieć? Telewizora, samochodu?

Popatrzył na mnie z wyższością i powiedział z niesmakiem.

– Jakiś ty głupi! Jedzenia im trzeba, jedzenia!

– No tak masz rację.

– To my z moją wpadli na genialny pomysł! My będziemy hodować robaki!

– Cooo?

– Robaki, a co? Ty widział takie na aerozolu i tam napisane Prusak królewski. To prawie jak Karp królewski! No i une mają witaminy1

Siedziałem jak zamurowany. Szwagier ciągnął dalej. Krów i świń to ci u nas coraz mniej i są problemy z ich zabijaniem i hodowlą. A robaki w akwarium, ani gnoju ani ryku! Cisza i spokój! No i pozbędziemy się robactwa w okolicy bo będziemy je zbierać i zarobimy podwójnie. Piszesz się na taki interes?

– Wiesz co szwagier? Polej ty lepiej!

Sotyris Paskos


Szwagier i węgiel kamienny

 Szwagier szedł do domu dźwigając wiaderko z węglem kamiennym.

– Daj pomogę!

– Alem się zamachał!

Kiedy dotarliśmy do domu, jak zwykle po spadnięciu w fotelach szwagier polał lekarstwa.

– Ty, a powiedz mi, po co ci ten węgiel?

– To nie jest zwykły węgiel, tylko kamienny!

– No, przecież widzę, ale, po co ci on?

– To jest węgiel kamienny pod pomnik naszego Prezydenta, no tego, którego Ruskie ubiły.

– Przecież tego jeszcze nie wiadomo?

– Taki jeden to wie! No i jak w knajpie jadł obiad to go oświeciło! On z kontrabandy, to we wszystkim siedzi. 

– Siedzi? Ty, a od kiedy to za głupotę sadzają?

– No, to taka przenośnia, on tylko na komisyjach siedzi!

– Aaa! A skąd on to wszystko wie, jak mu zabronili do papierów zaglądać?

– On se z fusów to wynajduje!

– To on niech lepiej herbatę pije, ale bez fusów! Co by mu się od tego wymyślania w głowie, jaki przekręt nie zrobił!

– Ty lepiej daj mi atlas!

– A po co ci to?

– Ja muszę sprawdzić ile miast jest w Polsce, bo nie wiem czy mi tego węgla starczy!

– Cooo!

– No, każde miasto ma mieć pomnik Wielkiego Polaka, patrioty.

– Każde miasto!

– Tak! 

– Szwagier, ty się ciesz, że komuś nie wpadł do głowy pomysł, co by w każdym kościele był taki pomnik. Ty wiesz ile my mamy kościołów?

Sotyris Paskos


1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *