
.
Część V – Wojujący Mahomet. Ostateczne zwycięstwo nad żydami
.
Rywalizacja z żydami jest głęboko zaszyta w historii islamu. Mahomet prowadził walkę właśnie z nimi przez większość swojego życia, dążąc do poszerzenia panowania islamu i w rezultacie posiadania coraz większej władzy. Nieustanna ekspansja jest również głęboko zaszyta w tę religię. Kto nie walczył albo poważnie nie rozpatrywał walki (o zapanowanie islamu na świecie) w trakcie całości swojego życia, umierał w stanie dżahilijja, czyli w stanie „nieświadomości i ciemnoty”. Jihad prowadzony osobiście przez proroka miał miejsce w prawie stu sytuacjach w jego życiorysie. W ciągu ostatnich dziewięciu lat życia Mahometa prawie każdy miesiąc owocował w akty przemocy, których był inicjatorem, bo były tylko dwa miesiące takiego czynu pozbawione.
Porównanie poziomu przesycenia pism religijnych fragmentami nawoływania do przemocy nie wypada dla muzułmanów najlepiej. Porównanie przesycenia przemocą można mierzyć, jeśli zdefiniujemy, czym jest w takim zestawieniu przemoc.
Jeżeli nawoływaniem do przemocy wobec innych nie będzie sytuacja, w której np. Kain zabił Abla – gdyż pominiemy przemoc wewnątrz plemienną pomiędzy wiernymi, w zamian za to poszukamy fragmentów, w których cierpienie i śmierć zadawana jest niewiernym przez uprzywilejowanych (mocą Bożą) wiernych (jak np. w przypadku zdobycia Jerycha przez Żydów) – wtedy stwierdzimy, że Koran, Sira i Hadisy zawierają 328 tysięcy słów nawołujących do tak rozumianej przemocy, Stary Testament tylko 34 tysiące, a Nowy Testament – dokładnie zero.
Z kolei miłość opisywana jest w Koranie w 47 fragmentach, w znaczeniu pozytywnym i negatywnym. Przykładem negatywnego wykorzystania konceptu miłości jest przestroga: „nie kochaj pieniędzy”. Lecz miłość głównie wykorzystywana jest instrumentalnie jako idea podkreślająca znaczenie nowej wiary: „Wierni, zaprzestańcie przyjaźni ze swoimi ojcami i braćmi, jeśli kochają oni niewiernych ponad islam” czy „Allach kocha tych, którzy wierzą i robią dobre uczynki”.
Mahomet był bardzo praktycznym człowiekiem, potrafiącym dobrze przemyśleć każdą dotychczasową tradycję pod kątem jej przydatności. Na przykład zrezygnował ze zwyczaju wymiany jeńców dla okupu, gdyż wiązało się to ze wzmocnieniem sił jego wroga po powrocie przywódców do ich szeregów i jednocześnie uzyskany okup dawał jego ludziom dostęp do wygód tego świata, co obniżało ich zapał wojenny i dyscyplinę. Dlatego piętnował takie zachowania.
„Prorok nie powinien brać jeńców dla okupu, dopóki nie zapanuje nad wrogami na ziemiach. Pożądacie dóbr tego świata, a Allach chce dla was życia wiecznego” – Koran (8:67).
Po zniszczeniu szczepu Banu Kurajza, w maju roku 627 w Medynie nie było już żadnego silnego szczepu żydowskiego. Wszelka inna opozycja, po przekazaniu wieści o tym, co ze swoimi przeciwnikami zrobił Mahomet, została ostatecznie uciszona. Wszystkie plemiona arabskie w mieście przyjęły islam. Miasto stało się muzułmańskie z nielicznymi wyjątkami.
Muzułmanie jednak na tym nie poprzestali. Po zredukowaniu znaczenia żydów do poziomu niestanowiącego zagrożenia dla muzułmanów dalej ich prześladowali, jeśli nie zmienili wyznania na islam. Aby wywrzeć na nich nacisk, pozostający przy swoim wyznaniu żydzi, którzy należeli do niewielkich, nic nieznaczących klanów, ciągle byli upokarzani.
Jest dwanaście fragmentów Koranu mówiących, że muzułmanin może być przyjazny dla kafira, ale nigdy nie może być jego prawdziwym przyjacielem. Wszyscy chcący uniknąć przestrzegania prawa szariatu zostali określeni terminem zimmi (dhimmi z arabskiego ahl az- zimma, czyli „pakt”). Zimma dla żydów oznaczała umowę, której warunki były skrajnie niesprzyjające i narzucone. Musieli nosić specjalne odróżniające stroje, dzięki którym ich brak wiary był widoczny z daleka. Taka stygmatyzacja była muzułmańskim odpowiednikiem Gwiazdy Dawida oznaczającej żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa wprowadzonej 1 grudnia 1939 roku przez Niemców.
W zamian za możliwość dalszego gromadzenia się w celu praktykowania swojej religii, żydzi musieli płacić specjalny podatek pogłówny o nazwie dżizja. Były też inne wymogi, zakaz noszenia broni, zakaz dosiadania koni, a nawet ogólny nakaz podległości (korzenia się wobec wiernych) wraz z zakazem wznoszenia obiektów kultu religijnego wyższych niż meczety.
„Walczcie z tymi, którzy nie wierzą w Allacha, (…) dopóki nie zapłacą dżizji i nie staną się ulegli, czując się pokonani.” – Koran (9:29).
Po „wojnie rowu”, jak w tradycji zwykło się określać obronę Medyny przed armią Mekki i Beduinami, prorok umocnił swoją legendę w całej okolicy, dzięki czemu prawie wszystkie plemiona beduińskie porzuciły zamiar ataku na Mahometa. Część, która pozostała wierna Mekce, była traktowana jako odszczepieńcy i brana do niewoli przez pozostałe, które przeszły na islam. Terytorium kontrolowane przez Mahometa przestawało być związane tylko z Medyną, jednym miejscem. Prorok i jego teokratyczny rewir – zaczęli oddziaływać na cały region.
Mekka była prawie zupełnie odcięta od możliwości zarobku, nie mogąc prowadzić swojego handlu z Syrią. Po klęsce próby zdobycia Medyny straciła również prestiż pośród plemion pustyni. Teraz to ona była zagrożona atakiem, chociaż Mahomet nie miał jeszcze wystarczających sił, żeby uderzyć na nią bezpośrednio. Zamiast tego postanowił odizolować przeciwnika. Rozesłał szpiegów, którzy mieli infiltrować Mekkę. Wysłał nawet emisariusza do Bizancjum, żeby skłonić cesarstwo do ograniczenia pomocy dla miasta. Jednak jego główny plan polegał na zduszeniu ekonomicznym miasta. Odcięciu go od głównego źródła dochodów, czyli obsługiwaniu handlu karawan. Przypominało to blokadę morską i odcięcie statków od portów. Na pustyni można było to osiągnąć dzięki przejęciu po kolei punktów strategicznych, w których karawany musiały uzupełniać zapasy wody i żywności.
Prorok był Arabem. Dobrze rozumiał sposób zdobywania pustyni. Żeby ją opanować, nie można działać jak imperium lądowe budujące punkty umocnione, szukające dróg poszerzenia swoich granic, myślące w kategoriach strefy wpływów. Zamiast tego trzeba działać jak imperium morskie, które myśli w kategoriach punktów kontroli. Morze ma wyspy, analogicznie morze piasku ma oazy. Trzeba wypatrzeć też „cieśniny”, po których muszą przemieszczać się wszystkie transporty.
Do jednej z nich, oazy Dumat al-Dzandal, na trasie karawan pomiędzy Jemenem a Syrią, wysyłał 700-osobowy oddział, dowodzony przez byłego kupca Abd ar-Rahmana ibn Avfa, który wyróżniał się umiejętnościami wojskowymi oraz talentami negocjacyjnymi. Żyjący tam lud Banu Kalib wyznawał wiarę chrześcijańską, lecz dobrze przyjął muzułmanów, chcąc z nich uczynić swojego sojusznika. Zawarto traktat o wzajemnej przyjaźni, który przypieczętowano małżeństwem. Córka przywódcy mieszkańców oazy została żoną Abda ar-Rahmana.
Pakt pomiędzy tym ludem i muzułmanami odciął karawany od możliwości uzupełniania w tym miejscu zapasów, przez co więcej wielbłądów w karawanie musiało wieźć wodę i żywność. Były one też słabiej chronione, ponieważ ograniczona ilość zapasów redukowała liczbę strażników. W rezultacie w sierpniu 627 roku oddział pod wodzą Zajda ibn Haritha zdobył ważną karawanę, starającą się przemknąć do Syrii okrężną drogą z pominięciem oazy, zdobywając przy tym duże ilości srebra i innych drogich towarów.
Po tym sukcesie Mahomet był gotowy na kolejny odważny krok – chciał uderzyć bezpośrednio na Mekkę. Podszedł do tego problemu bardzo strategicznie i współcześnie, najpierw gromadząc informacje od ciągle poszerzanej siatki szpiegów działających w mieście. Aby wzmocnić uzasadnienie dla tak ryzykownych działań zaczepnych potrzebował jednak dodatkowo efektu zaskoczenia, okazji i pretekstu do uderzenia na Mekkę.
Postanowił więc upozorować pielgrzymkę religijną do pierwszego meczetu, aby móc złożyć Allachowi ofiarę przy świętym kamieniu Kaaba. Były to pozory, bo tak naprawdę chciał siłą przejąć miasto. Pierwszy meczet, czyli Święty Dom Allacha, a właściwie świątynia czarnego kamienia była miejscem świętym co najmniej setki lat przed urodzinami Mahometa i cała okolica uznawała je za święte. Arabowie czcili tam jednego Boga, czyli po arabsku Allacha. To klan Mahometa ze szczepu Korejszytów się tą świątynią opiekował, Mahomet nawiązywał więc do swego prawa wynikającego z urodzenia i tradycji opiekunów świętego miejsca.
Był to bardzo mądry ruch, bo budował on równocześnie podwaliny powiązania jego świeżego islamu z mocno zakorzenionymi wierzeniami tych ziem. Jego religia przestawała być przez to czymś nowym, a jego lud odszczepieńcem, a stawała się uściśleniem, ucieleśnieniem i doprecyzowaniem, tego jak należy czcić Jednego Boga. Tego samego Boga, który był wyznawany na długo przed Mahometem.
Mahomet uzyskiwał głębszą legitymizację wśród Arabów i jednocześnie wielką władzę, bo jednego Boga w islamie można było czcić wedle rytu nakazów i zakazów, którymi dysponował tylko on – jako prorok.
Ponieważ udawał się do miasta rodzinnego, które było mu jawnie wrogie, pojawiało się naturalne uzasadnienia dla zwiększonego kontyngentu ochrony, bo każdy rozumiał, że w jego sytuacji wyprawa w pojedynkę nie wchodziła w rachubę. Dlatego zabrał ze sobą gwardię przyboczną, która liczyła ponad tysiąc wiernych, a miała nie wyglądać jak oddział szturmowy, będąc uzbrojoną tylko w lekkie miecze.
19 marca 628 roku wybrał się w podróż. Jego „pielgrzymka” nie przeszła niezauważona, dlatego Mekkanie planowali wysłać na jego spotkanie około 200 kawalerzystów. Powiadomiony, przez swoich szpiegów, o tym zamiarze Mahomet, planował wykorzystać tę wiedzę, żeby uderzyć na Mekkę od drugiej, słabiej bronionej strony. Jednak Abu Bakr wyperswadował mu ten zamiar, stwierdzając, że to nie jest jeszcze wystarczająca okazja. Nie dość wielu żołnierzy wyprowadzono by na jego spotkanie z miasta i trzeba kontynuować pokojowy marsz pod pozorem i mentalną ochroną wypełniania powinności religijnej.
Kawaleria eskortowała oddział Mahometa aż do miejscowości al-Hudajbija, piętnaście kilometrów od Mekki, gdzie się zatrzymali. Tam, wedle tradycji, miał stać się cud boski w postaci przyklęknięcia wielbłąda. To sam Allach wysłał proroka w tę świętą podróż, objawiając mu się w Medynie, i z Jego też rozkazu wielbłąd Mahometa zatrzymał się i nie chciał iść dalej – a było to w miejscu, w którym przystanął słoń etiopskiego wodza Abraha, który wcześniej zdobywał Mekkę. Od wzgórza al-Hudajbija zaczynało się bowiem święte terytorium Mekki. Na tym też wzgórzu, wedle legendy, Mahomet użył strzały, żeby przebić dno starej studni, z którego trysnęła woda, która ukoiła zdrożonych ludzi proroka.
Wieczorem do Mahometa przybyli posłańcy, którzy zabronili mu wstępu do miasta. Jeśli będzie próbował kontynuować pielgrzymkę, napotka zbrojny opór. Negocjacje trwały wiele dni. Posłańcy przychodzili i odchodzili, konsultowali się z władzami i wracali na kolejne tury negocjacji. W końcu stanęła ugoda o natychmiastowym wycofaniu wojska Mahometa. Korzyścią, jaką w zamian uzyskał, była obietnica pozwolenia odbycia przez muzułmanów pielgrzymki do Kaaby. Co więcej, na trzy dni w przyszłym roku Mekkanie mieli ewakuować całe miasto, żeby wyznawcy Mahometa mogli oddać hołd Allachowi, praktycznie oddając miasto w jego ręce.
Traktat z al-Hudajbiji nie tylko sankcjonował Mekkę jako główny punkt na mapie świętych miejsc islamu, lecz również zaprowadzał pokój pomiędzy muzułmanami i rodzinnym miastem Proroka. Muzułmanie musieli teraz zwracać się w kierunku Kaaby, pierwszego meczetu, odprawiając swoje modlitwy, upodabniając się w tym aspekcie do pozostałych arabskich wyznawców jednego Boga. Obie strony miały się na dziesięć lat powstrzymać od wrogich działań wobec siebie, a uciekinierzy od wyroków władz Mekki mieli nie mieć u muzułmanów azylu. Ludzie proroka z kolei mogli swobodnie osiedlać się w świętym mieście, przez nikogo nie niepokojeni z powodu swojej religii – co dawało możliwość stopniowego poszerzania wpływów islamu i dobrowolnego konwertowania na islam. Prorok dawał przy tym wiernym dobre rady jak przetrwać w nieprzyjaznym środowisku. Jedną z mądrzejszych była zasada pociągania do odpowiedzialności przywódców za występki podwładnych. Przyuczał swoich wiernych, by prześladowania ze strony innych religii od razu adresowali do ich kapłanów:
„A jeśli oni naruszają swoje przysięgi po zawarciu przymierza i jeśli atakują waszą religię, to zwalczajcie wtedy imamów niewierności!” – Koran (9:12).
Tym szerokim porozumieniem uwolniono też możliwości zawierania sojuszy przez Beduinów. Mahomet naciskał, aby ludzie pustyni mogli swobodnie określać swoją przynależność do muzułmanów bądź do mekkańskich Korejszytów, bo dzięki własnej doktrynie cieszył się dość znaczącą przewagą. Miał im do zaoferowania swoją legendę proroka Arabów oraz sprzyjającą im ideologię, wpływy i pieniądze, a kupcy z Mekki mieli do zaoferowania tylko wątpliwe zdolności militarne swoich dowódców oraz stale kurczące się finansowe zasoby.
Pomimo że był to bardzo dalekowzroczny ze strony Mahometa i skrajnie niekorzystny dla Mekkańczyków układ, nie spodobał się on wielu jego ludziom. Głównym zarzutem wobec Mahometa było oddawanie uciekinierów w ręce władz w Mekce. Lecz Mahomet zręcznie, bo z wykorzystaniem zasłony w postaci wszechmocy Boga i jego władzy także po śmierci, umiał odpowiedzieć na powyższe pytania:
„Chodzi wam o to, że niektórzy muzułmanie mogą bezkarnie uciec od nas do niewiernych. Jeśli znajdą się tacy, to nie będą to prawdziwi muzułmanie i nie będziemy ich żałować. Allach też nie zechce nas nimi obciążać. Natomiast jeśli chodzi o tych Mekkańczyków- muzułmanów, którzy uciekną do nas, a my ich oddamy z powrotem, to Allach nie opuści ich i będzie ich strzegł.” Innymi słowy, tak jak w tradycji chrześcijańskiej pan Bóg ich po śmierci rozsądzi i dobrych nagrodzi.
W drodze powrotnej spod Mekki, Mahomet wpadł na pomysł zaatakowania żydów wypędzonych z Medyny, jacy schronili się w oazie Chajbar (znajdującej się około 140 kilometrów na północ od Medyny) i zaopatrywali armię mekkańską w trakcie „wojny rowu”. Była to również odpowiedź na wszelkie wątpliwości, jakie żywili ostatnio wyznawcy wobec zmiany polityki Mahometa na zbytnio pokojową, bo po długich negocjacjach w końcu nie doszło do szturmu Mekki. Potrzebne też było nowe źródło dochodu, jeśli zgodnie ze świeżo zawartym porozumieniem Mahomet miałby powstrzymać się na 10 lat od napadania mekkańskich karawan.
W sześć tygodni od powrotu do Medyny prorok na czele 1600 ludzi wyprawił się na podbój oazy Chajbar i jej żyznych okolic. Pretekstem do wyprawy były ostatnie napady Beduinów Ghatafar i żydów z Chajbaru na karawany muzułmańskie zmierzające do Syrii.
Na opanowanych przez siebie terenach muzułmanie potrzebowali spokoju (pokoju), żeby prowadzić własne karawany oraz ofensywne ekspedycje. Dlatego prorok zaczął wprowadzać surowe prawo odstraszające od kradzieży i dające szerokie spektrum kar do zastosowania na bandytach.
„Ci którzy prowadzą wojnę przeciwko Allachowi i jego Posłańcowi i czynią szkody na ziemi, zostaną zabici albo ukrzyżowani, albo ich dłonie i stopy będą odcięte po przeciwnych stronach albo będą wygnani z ziemi. To jest ich hańba na tym świecie i wielkie cierpienie będzie ich.” – Koran (5:33).
Mahomet tak mocno martwił się o swoje pieniądze, że najłagodniejsza kara za kradzież przekraczała nawet zwyczajowe ucięcie ręki. Taki los spotkał ludzi z plemienia Uraina, którzy zabili przedstawiciela proroka i ukradli jego wielbłądy. Kiedy pościg wiernych dogonił ich, z rozkazu Mahometa oznaczono ich gorącym żelazem, a spragnionym nie dawano wody, lecz najgorsza kara spotkała ich na końcu:
„Prorok odciął dłonie i stopy mężczyznom z plemienia Uraina i nie kauteryzował ich, pozwalając im się wykrwawić.” – Hadisy: część 8., księga 82., hadisa 795. autorstwa Sahih Al-Bukhari, tłumaczona przez dr Mahometa Muhsin Khana.
Torturowanie i obcinanie kończyn wykonywał osobiście.
Mieszkańcy Chajbaru byli ostrzeżeni przed przybyciem wojsk Mahometa, ale nie mieli dość czasu na przygotowanie obrony. Beduini Ghatafan rozesłali wici po ludach pustyni, żeby przybyli im na pomoc, lecz armia Chajbaru jeszcze się nie zgromadziła. Wojska muzułmańskie przybyły w rejon oazy późno w nocy. Gdy rankiem wkroczyły na tereny uprawiane, zastały mieszkańców pracujących w ogrodach, którzy na widok zbliżającej się armii uciekali w bezładzie do najbliższych punktów umocnionych.
Armia Mahometa nie była widziana z daleka, bo wyłoniła się na galopujących wielbłądach zza wzgórza – czarnego masywu Dżebel al-Harra. Jednak teren ten był trudny do zajęcia, bo w Chajbarze było aż siedem zamków. Mahomet, wykorzystując element zaskoczenia, zaatakował jeden z nich i zajął go z marszu. Kolejnych sześć twierdz broniło się dzielnie, a zwłaszcza cytadela al-Kadmus, którą osobiście szturmował zięć Mahometa Ali. Jednak zajadłość oporu nie pozwoliła oprzeć się najeźdźcom nie liczącym się z życiem ludzkim nawet w szeregach własnych żołnierzy. Mahomet nie prowadził pertraktacji i nie próbował wziąć twierdz głodem, co ograniczyłoby straty wśród jego ludzi. Chociaż obiektywnym uzasadnieniem dla takiej nonszalancji była obawa, że każdy dzień zwłoki zwiększa szansę na nadejście Beduinów z odsieczą.
Zdobycie Chajbaru oznaczało bogate łupy. Poza kosztownościami i cennym towarem, takim jak jedwab, do Medyny można też było przepędzić zdobyczne stada wielbłądów i baranów. Lecz główne bogactwo oazy, czyli woda na środku pustyni oraz jedzenie, jakie pozyskiwano z upraw, nie mogło być przeniesione. Aby odnosić z podboju długofalowe korzyści finansowe należało pobierać podatki. Przy czym dziżja, czyli specjalny podatek pogłówny od niewiernych pobierany w Medynie, innymi słowy kara finansowa za brak przejścia na islam albo inaczej opłata za pozwolenie na dalsze pozostawanie niewiernym, nie mogła być tutaj użyta. Prorok nie mógł ustanowić mechanizmu kontroli pobierania opłaty pogłównej, bo musiałby pozostawić w oazie administrację zliczającą niewiernych oraz pobierającą pieniądze od każdego nie będącego muzułmaninem. Dlatego Mahomet ustanowił prawo odnoszące się do zbiorowości, które było potem wzorcem do naśladowania na wszystkich terenach podbitych przez islam. Wpadł na pomysł ustanowienia odpowiedzialności zbiorowej: oaza jako całość musiała mu oddawać połowę zbiorów, ponieważ nie była częścią jego teokracji. 50% haracz od podbitych ziem niewyznających wiary to islamski standard.
Upadek Chajbaru oznaczał kres wpływów żydowskich w północnym Hidżazie. Mieszkańcy oazy zostali praktycznie politycznie i ekonomicznie podporządkowani rodzącemu się państwu muzułmańskiemu. Wszystkie pozostałe kolonie żydowskie się poddały. Już nie mogli liczyć na plemiona pustyni, bo nie mieli zasobów nadających się na wymianę, aby za takie wsparcie zapłacić. Już nie mogli liczyć na mądrość swoich przywódców, z których większość została zgładzona podczas szturmów muzułmanów na chajbarskie twierdze.
Koniec maja roku 628 oznaczał dla proroka zakończenie jego długiej walki przeciw konkurencyjnemu monoteizmowi judaistycznemu. Innej interpretacji tego czego jedyny i wszechmocny Bóg chce od człowieka. Jego ideologia, jak i tezy na temat natury i potrzeb wszechmocnego i jedynego Boga, nie miały już poważnej teologicznej konkurencji. Chrześcijaństwo nie było na tych ziemiach na tyle rozpowszechnione, aby stanowić alternatywę.
Mahomet, imigrant medyński, który przybył do innego miasta i zaczął je nawracać na swoją modłę, w przeciągu zaledwie sześciu lat nie tylko zdołał opanować i podporządkować sobie całe obce mu miasto, lecz zdobył również kontrolę militarną i polityczną w całym regionie.
Jednak na tym nie poprzestał. Gdy już osiągnął monopol regionalny, próbował nakłonić władców sześciu sąsiadujących królestw do przyjęcia islamu, wysyłając do nich poselstwa przedstawiające korzyści militarne płynące z akceptacji jego wojowniczej ideologii. Jednocześnie jedno z poselstw, do króla Etiopii, upomniało się o emigrantów mekkańskich, czyli muzułmanów zmuszonych schronić się w tym państwie z powodu prześladowań ze strony kupców z plemiona Korejszytów. Teraz mogli powrócić, gdyż istniała już cała kraina, w której mogli się osiedlić i wyznawać swoją nową wiarę.
Dlaczego przyjęcie islamu było dla sąsiadujących królestw ciekawą propozycją. Dlaczego ich wojska gdyby były niesione przesłaniem islamu byłyby bardziej skuteczne? Bo nowa religia uczyła wyznawców, że mają poświęcać swoje życie w imię wyższej idei. Islam naucza, że nie ma gwarancji wejścia do Raju za czyny za życia – z wyjątkiem tych, które polegają na prowadzeniu walki w imię Allacha. Innymi słowy jedynym pewnym sposobem wejścia do Raju jest zginąć zabijając w celu poszerzenia wpływów islamu:
„Zaprawdę, Bóg kupił u wiernych ich życie i ich majątki, w zamian za co wejdą oni do Raju. Oni walczą za sprawę Allacha, więc zabijają i są zabijani. I cieszcie się z tej wymiany, to ostateczna pomyślność.” – Koran (9:111).
Śmierć męczeńska w bitwie z niewiernymi, nawet w zamachu samobójczym – czyni z muzułmanina Szahida (arab. „świadek”). Przy czym zamach, który miał na celu zabijanie wrogów – nie jest potępiany jako samobójstwo, lecz traktowany jako jihad – akt walki. Męczennik jest świadkiem wyznania wiary islamu, religijnej prawdy, że „jest jeden Bóg, a Mahomet jest jego prorokiem” i umiera, będąc częścią tego świadectwa, za tę sprawę. Po czym męczennik nie jest opłakiwany, lecz gloryfikowany. To powód do świętowania, w rodzinie i środowisku, że mężczyzna dostał się do Raju i „opiekują się” nim teraz 72 czarnookie hurysy.
Islam dawał korzyści nie tylko na poziomie politycznym dając władcom lepsze wojsk, lecz również a może przede wszystkim na poziomie indywidualnym. Dawał przewagę mężczyznom nad kobietami. Religia islamu w skrajny sposób preferuje mężczyzn. Nakazuje wypowiadać tę samą sentencję dziękczynną przy braniu nowej żony, jak przy kupnie niewolnika czy wielbłąda (hadisy Abu Dawud księga 11 część 2155 tłumaczenie Abdullah ibn Amr ibn al-As); uznaje seks z wieloma kobietami, bo Koran zezwala na posiadanie do czterech żon (choć Mahomet miał ich więcej). Prorok pozwala przetrzymywać siłą kobiety do zaspakajania potrzeb seksualnych. Tutaj precedensem z życia proroka legitymizującym takie zachowanie był nakaz Mahometa, aby wszystkie kobiety żydowskiego plemienia Banu Kurajza sprzedano jako seksualne niewolnice.
Gdyby któremuś mężczyźnie kobieta powiła nie jego dziecko, mógł wziąć je na swojego niewolnika, a matkę wychłostać po porodzie (źródło: hadisy Abu Dawud księga 11 część 2126, tłumaczenie Basrah). Prorok nauczał też, że „nigdy nie należy pytać mężczyznę, dlaczego bije swoją żonę” (źródło: hadisy Abu Dawud księga 11 część 2142, tłumaczenie Umar ibn al-Khattab). Takie zalecenie było przydatne nie tylko jemu osobiście (co dawała mu większą władzę nad żonami), lecz przede wszystkim wygaszało konflikty wśród jego ludzi, mogące przysparzać mu pracy w roli sędziego. Wiele pojedynków i burd było powodowane zwróceniem uwagi mężczyźnie, że niepotrzebnie albo nadmiernie bije swoją żonę.
To dla kobiet ponadto, nie dla mężczyzn, karą miała być wstrzemięźliwość seksualna w małżeństwie, bo drugą po napomnieniu naganą dla nieposłusznej kobiety miało być pozostawienie jej samej w łożu. Dopiero trzecią było bicie. „Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi, i ze względu na to, że oni rozdają ze swojego majątku. Przeto cnotliwe kobiety są pokorne i zachowują w skrytości to, co zachował Bóg. I napominajcie te, których nieposłuszeństwa się boicie, pozostawiajcie je w łożach i bijcie je! A jeśli są wam posłuszne, to starajcie się nie stosować do nich przymusu. Zaprawdę, Bóg jest wzniosły, wielki!” – Koran (3:34).
dr Zbigniew Galar