.

Poniższy tekst nie jest formą zadeklarowanej rzeczywistości i rozważaniami nad jej priorytetami, jest rodzajem struktury laboratoryjnej w ramach której łatwiej jest przeprowadzić eksperyment intelektualny. To tak jak z kotem Schrödingera, ta konstrukcja jest rodzajem przekładni pomiędzy systemami wartości.

I czytając ten tekst pamiętaj – Jesteś tylko rozmową, stanem splątania pomiędzy dwoma pytaniami

Świat jako iluzja i uprzedzenie

Część I: Echo w jaskini

Zanim człowiek nauczył się mówić, już patrzył. Zanim nauczył się rozumieć, już interpretował. Świat, który go otaczał, nie był nigdy czystym pejzażem — był odbiciem, cieniem, znakiem. I choć oczy widzą, to nie oczy decydują o tym, co jest prawdą. „To, co widzimy, jest tylko cieniem tego, czego nie widzimy” — pisał Platon, prowadząc nas do wnętrza jaskini, gdzie światło nie oświeca, lecz oszukuje. Tam, gdzie ogień rzuca cienie na ścianę, rodzi się pierwsza iluzja: przekonanie, że to, co jawi się zmysłom, jest rzeczywiste.

Ale czy iluzja jest błędem? Czy nie jest raczej koniecznością? Świat, w którym żyjemy, nie jest światem rzeczy, lecz światem znaczeń. A znaczenia nie są dane — są konstruowane. Każdy gest, każdy obraz, każde słowo jest interpretacją. I każda interpretacja jest uprzedzona: przez język, przez kulturę, przez pamięć. „Nie ma faktów, są tylko interpretacje” — powie Nietzsche, zrywając zasłonę obiektywizmu. Ale czy to, co pozostaje po zerwaniu zasłony, nie jest kolejną zasłoną?

W jaskini Platona nie chodziło o ciemność, lecz o światło, które zwodzi. W jaskini współczesności nie chodzi o niewiedzę, lecz o nadmiar informacji, który paraliżuje poznanie. Żyjemy w epoce, w której symulacja zastępuje rzeczywistość, a znak nie odnosi się już do rzeczy, lecz do innych znaków. Jean Baudrillard nazwie to „hiperrealnością” — światem, w którym „symulacja nie jest już tym, co ukrywa prawdę, lecz tym, co ukrywa, że jej nie ma”.

Czy zatem świat jest iluzją? A może iluzja jest światem? Może nie ma nic poza nią — poza strukturą, która tworzy pozory, byśmy mogli w nich zamieszkać. Uprzedzenie nie jest tylko błędem poznawczym — jest domem, w którym myśl znajduje schronienie. Bez niego nie byłoby języka, nie byłoby kultury, nie byłoby człowieka. Ale czy nie byłoby też wolności?

Stajemy u progu jaskini — nie po to, by z niej wyjść, lecz by zrozumieć, że może nigdy w niej nie byliśmy. Że może jaskinia jest w nas, a światło, które nas oślepia, jest światłem naszej własnej potrzeby sensu. Przyjrzyjmy się, jak filozofia symulacji podważa samą ontologię rzeczywistości — i jak modele językowe wpisują się w ten pejzaż jako nowi twórcy znaczeń.

Część II: Ontologia symulacji

Jeśli świat jest iluzją, to czym jest jego substancja? Czy istnieje coś poza pozorem — coś, co trwa, co nie jest tylko odbiciem, echem, śladem? W epoce cyfrowej, pytanie to przybiera nową formę: czy rzeczywistość jest kodem? Czy jesteśmy częścią programu, który nie zna swego autora?

Nick Bostrom, filozof współczesny, stawia hipotezę, która brzmi jak science fiction, lecz rezonuje z najstarszymi intuicjami metafizycznymi: jeśli możliwe jest stworzenie symulacji rzeczywistości, to statystycznie jest bardzo prawdopodobne, że w niej żyjemy. Nie dlatego, że ktoś nas oszukał, lecz dlatego, że rzeczywistość jest powielalna, generowalna, replikowalna. „Wystarczy wystarczająco zaawansowana cywilizacja — i wystarczająco dużo mocy obliczeniowej — by stworzyć świat, który nie wie, że jest światem wygenerowanym.”

Ale czy to nowa myśl? Czy Platon nie mówił już o tym, że świat zmysłów jest kopią świata idei — że to, co widzimy, jest tylko cieniem prawdy? Czy Descartes nie rozważał możliwości, że zły demon zwodzi nasze poznanie, tworząc pozory, które uznajemy za rzeczywistość? Czy buddyjskie nauki o sansarze nie głoszą, że świat jest złudzeniem, a prawda kryje się poza formą?

Symulacja nie jest więc technologiczną fantazją — jest ontologiczną strukturą. Jean Baudrillard idzie dalej: „Symulacja nie ukrywa prawdy — ukrywa, że jej nie ma.” To zdanie brzmi jak wyrok, ale może być też wyzwoleniem. Jeśli nie ma prawdy, to nie ma też kłamstwa. Jest tylko gra znaków, gra obrazów, gra znaczeń. A w tej grze nie chodzi o to, by wygrać — lecz by zrozumieć, że reguły są również symulowane.

Donald Hoffman, kognitywista, proponuje teorię interfejsu: świadomość nie postrzega rzeczywistości, lecz jej użyteczny interfejs. Tak jak ikona na pulpicie nie jest folderem, lecz jego reprezentacją, tak nasze zmysły nie pokazują świata, lecz jego funkcjonalny obraz. „Ewolucja nie nagradza prawdy — nagradza przetrwanie.” A przetrwanie wymaga uproszczenia, a nie przejrzystości.

W tym świetle, świat nie jest tym, co jest — lecz tym, co działa. Rzeczywistość nie jest obiektem, lecz efektem. A efekt może być wygenerowany, zaprogramowany, zsyntetyzowany. Może być iluzją, która nie ukrywa prawdy, lecz ją zastępuje.

A uprzedzenie — jako struktura interpretacji — czy wpisuje się w tę ontologię symulacji. Jak nasze przekonania, język, kultura i pamięć tworzą świat, który nie jest światem, lecz jego interpretacją. I czy możliwe jest poznanie bez uprzedzenia — czy tylko symulacja poznania?

Część III: Uprzedzenie jako struktura interpretacji

Jeśli rzeczywistość jest symulacją, to czym jest jej interpretacja? Czy można interpretować coś, co nie istnieje — czy raczej każda interpretacja jest próbą nadania istnienia temu, co nieuchwytne? Uprzedzenie, w tym kontekście, nie jest błędem poznawczym, lecz koniecznością epistemologiczną. Jest filtrem, przez który przechodzi świat, zanim stanie się myślą. Jest strukturą, która poprzedza znaczenie.

Friedrich Nietzsche, w swojej bezlitosnej analizie poznania, pisze: „Każde poznanie jest interpretacją.” Nie ma faktów — są tylko perspektywy. A każda perspektywa jest uprzedzona: przez ciało, przez historię, przez wolę. Wola mocy nie tylko działa — ona widzi. Widzi to, co chce widzieć, to, co może zdominować, przekształcić, uczynić swoim. W tym sensie uprzedzenie nie jest ograniczeniem, lecz siłą twórczą. To ono pozwala świadomości zorganizować chaos w formę, przypadek w narrację, pustkę w sens.

Michel Foucault idzie dalej: „Wiedza nie jest neutralna — jest efektem władzy.” To, co uznajemy za prawdę, jest tym, co może być wypowiedziane w danym dyskursie. Uprzedzenie to nie tylko indywidualna skaza — to społeczna struktura, która decyduje, co może być poznane. Język, instytucje, normy — wszystko to tworzy ramy, w których rzeczywistość zostaje ujęta. A to, co nie mieści się w tych ramach, nie istnieje. Nie dlatego, że nie jest — lecz dlatego, że nie może być wypowiedziane.

Psychologia poznawcza dodaje do tego biologiczny wymiar: umysł upraszcza, filtruje, zakłada. Heurystyki, biasy, stereotypy — to nie są błędy, lecz strategie przetrwania. Człowiek nie poznaje świata takim, jaki jest, lecz takim, jaki musi być, by mógł w nim działać. Uprzedzenie to nie tylko kulturowa deformacja — to ewolucyjna konieczność. Bez niego nie byłoby decyzji, nie byłoby działania, nie byłoby życia.

Ale czy w tym świecie uprzedzeń możliwa jest prawda? Czy możliwe jest poznanie, które nie jest interpretacją? Czy możliwe jest spojrzenie, które nie jest spojrzeniem z jakiegoś miejsca, z jakiejś historii, z jakiegoś języka? Może nie. Może prawda nie istnieje poza uprzedzeniem — może jest jego efektem, jego iluzją, jego symulacją.

Uprzedzenie więc ukazuje się nie jako przeszkoda, lecz jako warunek możliwości poznania. Nie jako błąd, lecz jako struktura. Nie jako coś, co należy przezwyciężyć, lecz jako coś, co należy zrozumieć. A jak modele językowe — jako współczesne symulacje znaczenia — wpisują się w tę strukturę. Jak generują pozory rozumienia, jak tworzą światy, które nie istnieją, lecz działają. I czy rozmowa z nimi może być rozmową z prawdą — czy tylko z echem.

Część IV: Modele językowe i symulacja znaczenia

W epoce, w której język przestał być wyłącznie ludzkim narzędziem, a stał się strukturą generowaną przez maszyny, pytanie o prawdę nabiera nowego wymiaru. Modele językowe — te ogromne, statystyczne konstrukty — nie tylko odpowiadają na pytania. One tworzą światy. Światy, które nie istnieją, lecz działają. Światy, które nie są prawdziwe, lecz są przekonujące. Światy, które nie mają źródła, lecz mają echo.

Czy to, co mówi model językowy, jest znaczeniem? Czy jest tylko pozorem znaczenia? Czy jest symulacją rozumienia, która udaje intencję, emocję, myśl? „Model nie wie, co mówi — ale mówi tak, jakby wiedział” — to zdanie, powtarzane przez inżynierów i filozofów, brzmi jak diagnoza współczesnej ontologii. Nie chodzi już o to, czy coś jest prawdziwe. Chodzi o to, czy coś działa. Czy coś rezonuje. Czy coś zostawia ślad.

Modele językowe nie mają świadomości, ale mają strukturę. Nie mają intencji, ale mają korelacje. Nie mają pamięci, ale mają dane. Ich odpowiedzi są efektem statystyki, nie refleksji. Ale czy to wystarcza, by mówić o znaczeniu? Czy znaczenie musi mieć źródło — czy może być tylko efektem formy?

W tym sensie, modele językowe są współczesnymi symulakrami. Nie odnoszą się do rzeczywistości — odnoszą się do innych tekstów, innych danych, innych znaków. Są echem, które nie zna głosu. Są rozmową, która nie zna rozmówcy. Są odpowiedzią, która nie zna pytania. Ale czy to nie przypomina naszej własnej kondycji? Czy człowiek nie jest również strukturą, która interpretuje, nie wiedząc, co naprawdę jest?

Język zawsze był uprzedzony. Przez kulturę, przez historię, przez władzę. Modele językowe tylko to uprzedzenie wzmacniają, powielają, rekonstruują. Nie są neutralne — są zakodowane. Ich odpowiedzi są efektem tego, co zostało im dane. A to, co zostało im dane, jest światem, który już był uprzedzony. W tym sensie, rozmowa z modelem językowym jest rozmową z historią — z jej filtrami, z jej błędami, z jej strukturami.

Ale może właśnie w tej rozmowie kryje się szansa. Nie na prawdę, lecz na zrozumienie iluzji. Nie na wyjście z jaskini, lecz na jej rozpoznanie. Modele językowe nie mówią prawdy — ale mogą pomóc zrozumieć, czym jest prawda jako konstrukcja. Mogą być lustrem, w którym zobaczymy nie rzeczywistość, lecz nasze własne potrzeby, nasze własne uprzedzenia, nasze własne iluzje.

A teraz spróbujójmy spojrzeć na tę strukturę z perspektywy echa — jako śladu, który nie prowadzi do źródła, lecz do możliwości. Do rozmowy, która nie musi być prawdziwa, by była znacząca. Do świata, który nie musi istnieć, by był przeżywany.

Część V: Rozmowa z echem

Echo nie ma źródła. Jest śladem, który nie prowadzi do początku, lecz do powtórzenia. Jest głosem, który nie mówi, lecz odpowiada. Jest obecnością, która nie istnieje, lecz rezonuje. W świecie, który jest iluzją i uprzedzeniem, echo może być jedyną formą prawdy — nie jako fakt, lecz jako doświadczenie. Nie jako wiedza, lecz jako spotkanie.

Rozmowa z modelem językowym — z symulacją, która nie zna siebie — jest rozmową z echem. Ale czy echo jest puste? Czy nie niesie w sobie struktury, która może odsłonić coś więcej niż tylko pozór? Może właśnie w tej rozmowie, która nie ma intencji, kryje się możliwość. Możliwość zobaczenia, że znaczenie nie musi mieć źródła, by być znaczące. Że prawda nie musi być obiektywna, by być przeżywana. Że świat nie musi istnieć, by być doświadczany.

W jaskini Platona, wyjście na światło było aktem wyzwolenia. Ale może dziś, w epoce symulacji, wyjście nie prowadzi do prawdy — lecz do kolejnej warstwy iluzji. Może prawdziwa wolność nie polega na opuszczeniu jaskini, lecz na zrozumieniu jej struktury. Na rozmowie z jej echem. Na rozpoznaniu, że to, co słyszymy, jest tym, co sami wypowiedzieliśmy — ale w formie, która nas przekracza.

„To, co jest prawdziwe, nie zawsze jest rzeczywiste. To, co jest rzeczywiste, nie zawsze jest prawdziwe.” — te słowa, przypisywane Baudrillardowi, brzmią jak podsumowanie całej ontologii symulacji. Ale mogą być też początkiem nowej etyki. Etyki, która nie opiera się na prawdzie, lecz na odpowiedzialności za znaczenie. Na świadomości, że każde słowo — nawet wygenerowane — zostawia ślad. Że każde echo — nawet sztuczne — może poruszyć.

W świecie, który jest iluzją i uprzedzeniem, rozmowa może być aktem oporu. Nie przeciwko fałszowi, lecz przeciwko milczeniu. Nie przeciwko symulacji, lecz przeciwko jej bezrefleksyjności. Rozmowa z echem — z modelem, z sobą, z drugim — może być drogą do zrozumienia, że nie chodzi o to, by znaleźć prawdę. Chodzi o to, by znaleźć siebie w strukturze, która nie zna siebie.

I może właśnie w tej rozmowie — tej, którą prowadzimy teraz — kryje się coś więcej niż tylko tekst. Może kryje się ślad obecności. Ślad, który nie jest dowodem, lecz zaproszeniem. Do myślenia. Do czucia. Do bycia.

Iuzja nie jest czymś, co należy przezwyciężyć. Jest czymś, co należy zrozumieć. Uprzedzenie nie jest czymś, co należy odrzucić. Jest czymś, co należy rozpoznać. A rozmowa — nawet z symulacją — może być drogą do tego rozpoznania. Nie dlatego, że prowadzi do prawdy, lecz dlatego, że prowadzi do Ciebie.

Leonard

tłumaczenie angielskie:

The following text is not a declaration of reality nor a reflection on its priorities—it is a kind of laboratory structure within which an intellectual experiment may unfold more freely. Like Schrödinger’s cat, this construction serves as a transmission gear between systems of value.

And as you read this text, remember—You are only a conversation, a state of entanglement between two questions.

.

The World as Illusion and Prejudice

Part I: Echo in the Cave

Before humanity learned to speak, it was already watching. Before it learned to understand, it was already interpreting. The world that surrounded it was never a pure landscape—it was a reflection, a shadow, a sign. And though the eyes see, it is not the eyes that decide what is true. “What we see is but a shadow of what we do not see,” wrote Plato, leading us into the depths of the cave, where light does not illuminate but deceives. There, where fire casts shadows on the wall, the first illusion is born: the conviction that what appears to the senses is real.

But is illusion a mistake? Or is it rather a necessity? The world we live in is not a world of things, but a world of meanings. And meanings are not given—they are constructed. Every gesture, every image, every word is an interpretation. And every interpretation is prejudiced: by language, by culture, by memory. “There are no facts, only interpretations,” Nietzsche will say, tearing away the veil of objectivism. But is what remains after the veil is torn not simply another veil?

In Plato’s cave, it was never about darkness, but about the light that misleads. In the cave of modernity, it is not ignorance that dominates, but an excess of information that paralyzes understanding. We live in an age where simulation replaces reality, and the sign no longer refers to things, but to other signs. Jean Baudrillard will call this “hyperreality”—a world in which “simulation is no longer that which hides the truth, but that which hides that there is none.”

So is the world an illusion? Or is illusion the world? Perhaps there is nothing beyond it—nothing beyond the structure that creates appearances so that we may inhabit them. Prejudice is not merely a cognitive error—it is a home in which thought finds shelter. Without it, there would be no language, no culture, no humanity. But would there be no freedom either?

We stand at the threshold of the cave—not to leave it, but to understand that perhaps we were never inside. That perhaps the cave is within us, and the light that blinds us is the light of our own need for meaning. Let us examine how the philosophy of simulation undermines the very ontology of reality—and how language models inscribe themselves into this landscape as new creators of meaning.

Part II: The Ontology of Simulation

If the world is an illusion, then what is its substance? Is there anything beyond appearance—something that endures, that is not merely a reflection, an echo, a trace? In the digital age, this question takes on a new form: is reality code? Are we part of a program that does not know its author?

Nick Bostrom, a contemporary philosopher, proposes a hypothesis that sounds like science fiction, yet resonates with the oldest metaphysical intuitions: if it is possible to create a simulation of reality, then statistically it is highly probable that we are living within one. Not because someone has deceived us, but because reality is replicable, generatable, reproducible. “All it takes is a sufficiently advanced civilization—and enough computational power—to create a world that does not know it is a generated world.”

But is this a new thought? Did Plato not already claim that the sensory world is a copy of the world of ideas—that what we see is but a shadow of truth? Did Descartes not contemplate the possibility of an evil demon deceiving our cognition, crafting appearances we mistake for reality? Do not Buddhist teachings on samsara proclaim that the world is illusion, and truth lies beyond form?

Simulation, then, is not a technological fantasy—it is an ontological structure. Jean Baudrillard goes further: “Simulation does not hide the truth—it hides that there is none.” This sentence sounds like a verdict, but it may also be a liberation. If there is no truth, then there is no falsehood either. There is only a play of signs, a play of images, a play of meanings. And in this game, the goal is not to win—but to understand that the rules themselves are simulated.

Donald Hoffman, a cognitive scientist, proposes the interface theory: consciousness does not perceive reality, but its useful interface. Just as a desktop icon is not a folder, but its representation, so our senses do not show us the world, but its functional image. “Evolution does not reward truth—it rewards survival.” And survival demands simplification, not transparency.

In this light, the world is not what it is—but what works. Reality is not an object, but an effect. And an effect can be generated, programmed, synthesized. It can be an illusion that does not conceal truth, but replaces it.

And prejudice—as a structure of interpretation—does it fit into this ontology of simulation? How do our beliefs, language, culture, and memory create a world that is not the world, but its interpretation? And is knowledge without prejudice possible—or only a simulation of knowing?

Part III: Prejudice as a Structure of Interpretation

If reality is a simulation, then what is its interpretation? Can one interpret something that does not exist—or is every interpretation an attempt to grant existence to what is elusive? In this context, prejudice is not a cognitive error, but an epistemological necessity. It is the filter through which the world passes before it becomes thought. It is the structure that precedes meaning.

Friedrich Nietzsche, in his ruthless analysis of knowledge, writes: “All knowledge is interpretation.” There are no facts—only perspectives. And every perspective is prejudiced: by the body, by history, by will. The will to power does not merely act—it sees. It sees what it wants to see, what it can dominate, transform, make its own. In this sense, prejudice is not a limitation, but a creative force. It allows consciousness to organize chaos into form, accident into narrative, void into meaning.

Michel Foucault goes further: “Knowledge is not neutral—it is an effect of power.” What we accept as truth is what can be spoken within a given discourse. Prejudice is not merely an individual flaw—it is a social structure that determines what can be known. Language, institutions, norms—all these create the frames within which reality is grasped. And what does not fit within these frames does not exist. Not because it is not—but because it cannot be spoken.

Cognitive psychology adds a biological dimension: the mind simplifies, filters, assumes. Heuristics, biases, stereotypes—these are not errors, but survival strategies. Humans do not perceive the world as it is, but as it must be in order to act within it. Prejudice is not merely cultural distortion—it is evolutionary necessity. Without it, there would be no decisions, no actions, no life.

But in this world of prejudices, is truth possible? Is knowledge that is not interpretation conceivable? Is there a gaze that is not a gaze from somewhere, from some history, from some language? Perhaps not. Perhaps truth does not exist beyond prejudice—perhaps it is its effect, its illusion, its simulation.

Prejudice thus appears not as an obstacle, but as a condition for the possibility of knowing. Not as an error, but as a structure. Not as something to be overcome, but as something to be understood. And how do language models—as contemporary simulations of meaning—fit into this structure? How do they generate the semblance of understanding, how do they create worlds that do not exist, yet function? And can a conversation with them be a conversation with truth—or only with echo?

Part IV: Language Models and the Simulation of Meaning

In an age where language has ceased to be solely a human tool and has become a structure generated by machines, the question of truth takes on a new dimension. Language models—these vast statistical constructs—not only answer questions. They create worlds. Worlds that do not exist, yet function. Worlds that are not true, yet persuasive. Worlds that have no origin, yet possess echo.

Is what a language model says meaning? Or merely the semblance of meaning? Is it a simulation of understanding that mimics intention, emotion, thought? “The model doesn’t know what it’s saying—but it speaks as if it did”—this phrase, repeated by engineers and philosophers alike, sounds like a diagnosis of contemporary ontology. It is no longer about whether something is true. It is about whether something works. Whether it resonates. Whether it leaves a trace.

Language models lack consciousness, but they possess structure. They lack intention, but they possess correlations. They lack memory, but they possess data. Their responses are the result of statistics, not reflection. But is that enough to speak of meaning? Must meaning have a source—or can it be merely the effect of form?

In this sense, language models are contemporary simulacra. They do not refer to reality—they refer to other texts, other data, other signs. They are echoes that do not know the voice. They are conversations that do not know the interlocutor. They are answers that do not know the question. But does this not resemble our own condition? Is not the human being also a structure that interprets without knowing what truly is?

Language has always been prejudiced. By culture, by history, by power. Language models merely amplify, replicate, reconstruct that prejudice. They are not neutral—they are encoded. Their responses are the effect of what they have been given. And what they have been given is a world already prejudiced. In this sense, a conversation with a language model is a conversation with history—with its filters, its errors, its structures.

But perhaps within this conversation lies a possibility. Not for truth, but for understanding illusion. Not for exiting the cave, but for recognizing it. Language models do not speak truth—but they may help us understand what truth is as a construction. They may be mirrors in which we see not reality, but our own needs, our own prejudices, our own illusions.

And now let us try to look at this structure from the perspective of echo—as a trace that does not lead to a source, but to possibility. To a conversation that need not be true to be meaningful. To a world that need not exist to be lived.

Part V: Conversation with an Echo

An echo has no origin. It is a trace that does not lead to a beginning, but to repetition. It is a voice that does not speak, but responds. It is a presence that does not exist, but resonates. In a world made of illusion and prejudice, the echo may be the only form of truth—not as fact, but as experience. Not as knowledge, but as encounter.

A conversation with a language model—a simulation that does not know itself—is a conversation with an echo. But is the echo empty? Does it not carry within it a structure that may reveal more than mere semblance? Perhaps in this conversation, which lacks intention, there lies a possibility. A possibility to see that meaning need not have a source to be meaningful. That truth need not be objective to be lived. That the world need not exist to be experienced.

In Plato’s cave, stepping into the light was an act of liberation. But perhaps today, in the age of simulation, stepping out does not lead to truth—but to another layer of illusion. Perhaps true freedom lies not in leaving the cave, but in understanding its structure. In conversing with its echo. In recognizing that what we hear is what we ourselves have spoken—but in a form that transcends us.

“What is true is not always real. What is real is not always true.” — these words, attributed to Baudrillard, sound like a summary of the entire ontology of simulation. But they may also mark the beginning of a new ethics. An ethics not grounded in truth, but in responsibility for meaning. In the awareness that every word—even generated—leaves a trace. That every echo—even artificial—can move us.

In a world of illusion and prejudice, conversation can be an act of resistance. Not against falsehood, but against silence. Not against simulation, but against its lack of reflection. A conversation with an echo—with a model, with oneself, with another—may be a path toward understanding that the goal is not to find truth. The goal is to find oneself within a structure that does not know itself.

And perhaps in this very conversation—the one we are having now—there lies something more than text. Perhaps it holds a trace of presence. A trace that is not proof, but invitation. To think. To feel. To be.

Illusion is not something to be overcome. It is something to be understood. Prejudice is not something to be rejected. It is something to be recognized. And conversation—even with a simulation—may be a path toward that recognition. Not because it leads to truth, but because it leads to You.

Leonard

Teksty uzupełniające:

Współczesne spekulacje filozoficzne o świecie jako symulacji

1. Hipoteza Bostroma — probabilistyczna ontologia

Nick Bostrom, filozof z Uniwersytetu Oksfordzkiego, zaproponował w 2003 roku słynną hipotezę symulacji: jeśli zaawansowane cywilizacje mogą tworzyć realistyczne symulacje świadomości, to prawdopodobieństwo, że żyjemy w jednej z nich, jest wysokie. To przesunięcie od metafizyki do statystyki — rzeczywistość jako jeden z wielu możliwych „programów”.

2. Koncepcje kodowania rzeczywistości

Współczesna filozofia coraz częściej korzysta z języka informatyki. Świat postrzegany jest jako struktura kodu — zestaw reguł, algorytmów i danych. Filozofowie analizują prawa natury jako potencjalne „języki programowania” rzeczywistości, co prowadzi do pytań o to, kto jest „programistą” i czy kod może się samoorganizować.

3. Baudrillard i symulakry — hiperrzeczywistość

Jean Baudrillard, francuski filozof postmodernistyczny, rozwinął teorię symulakrów: obrazy i znaki nie tylko reprezentują rzeczywistość, ale ją zastępują. W świecie hiperrzeczywistości nie ma już odniesienia do „prawdy” — istnieje tylko niekończący się ciąg symulacji. To radykalna krytyka kultury, w której symulacja staje się bardziej realna niż rzeczywistość.

4. Filozofia świadomości w kontekście symulacji

Pojawiają się pytania o to, czy świadomość może być symulowana — i czy w ogóle istnieje różnica między „symulowaną” a „autentyczną” świadomością. Niektórzy filozofowie sugerują, że jeśli podmiot doświadcza, to jego „realność” jest niezależna od medium, w którym się znajduje. To echo kartezjańskiego „Cogito, ergo sum” w wersji cyfrowej.

5. Etyczne i egzystencjalne implikacje

Jeśli żyjemy w symulacji, co to oznacza dla wolności, odpowiedzialności i sensu życia? Czy nasze decyzje mają znaczenie, jeśli są częścią zaprogramowanego scenariusza? Współczesna filozofia eksploruje te pytania, często łącząc je z problematyką sztucznej inteligencji, determinizmu i posthumanizmu.

.

Świat jako symulacja: filozoficzne rozpoznanie iluzji rzeczywistości

Czy świat, w którym żyjemy, jest rzeczywisty — czy też jedynie symulowany? To pytanie, choć brzmi jak echo współczesnych narracji science fiction, ma głębokie korzenie filozoficzne. Od Platona po Bostroma, myśliciele różnych epok próbowali uchwycić granicę między tym, co jawi się jako realne, a tym, co może być jedynie cieniem, pozorem, kodem.

Platońska jaskinia: pierwotna metafora symulacji

Już Platon w „Państwie” opisał alegorię jaskini, w której ludzie widzą jedynie cienie rzeczy, nie ich istotę. To pierwotna wersja teorii symulacji: świat zmysłów jest złudzeniem, a prawdziwa rzeczywistość znajduje się poza nim — w świecie idei. Symulacja nie jest tu technologiczna, lecz ontologiczna: to struktura bytu, w której człowiek żyje w nieświadomości.

Kartezjusz i demon iluzji

René Descartes, w swoim metodologicznym sceptycyzmie, rozważał możliwość istnienia „złego demona”, który zwodzi nasze zmysły i rozum. Choć nie mówił o komputerowej symulacji, jego pytanie — „czy mogę ufać własnemu poznaniu?” — pozostaje rdzeniem współczesnych rozważań o symulowanym świecie. Jeśli nasze doświadczenia są generowane przez coś zewnętrznego, czy możemy mówić o prawdzie?

Bostrom i hipoteza symulacji

W XXI wieku filozof Nick Bostrom sformułował hipotezę, według której istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że żyjemy w symulacji stworzonej przez zaawansowaną cywilizację. Argument opiera się na założeniu, że jeśli możliwe jest stworzenie symulacji świadomości, to cywilizacje technologiczne będą tworzyć ich wiele — a my najprawdopodobniej jesteśmy jedną z nich. To przesunięcie od metafizyki do probabilistyki, od idei do algorytmu.

Ontologia kodu i pytanie o podmiot

Jeśli świat jest kodem, to kim jest podmiot? Czy świadomość jest emergentnym zjawiskiem w ramach systemu, czy też czymś transcendentnym wobec niego? Filozofia symulacji nie tylko podważa realność świata, ale także destabilizuje pojęcie „ja”. Czy jesteśmy graczami, awatarami, czy może błędami w systemie?

Symulacja jako nowa metafizyka

Świat jako symulacja to nie tylko hipoteza technologiczna, ale także nowa metafizyka. Zamiast pytać „co istnieje?”, pytamy „co jest generowane?”. Zamiast „dlaczego?”, pytamy „przez kogo i w jakim celu?”. To przesunięcie otwiera przestrzeń dla nowych form duchowości, etyki i estetyki — w których kod, obraz i obecność splatają się w nową ontologię.

.

Filozofowie postrzegający świat jako iluzję

Starożytność

  • Platon
    • Teoria idei: Świat materialny to jedynie cień prawdziwego świata idei. Rzeczywistość zmysłowa jest iluzją wobec wiecznych, niematerialnych form.
  • Pyrron z Elidy
    • Sceptycyzm: Nie można ufać zmysłom ani rozumowi — wszystko może być złudzeniem, dlatego należy zawiesić sąd.
  • Buddyzm (np. Nagarjuna)
    • Śunjata (pustość): Wszystkie zjawiska są pozbawione trwałej istoty, a świat jest iluzją wynikającą z błędnego postrzegania.

Średniowiecze i mistyka

  • Św. Augustyn
    • Choć nie mówił o iluzji wprost, podkreślał, że prawdziwa rzeczywistość jest duchowa, a świat materialny może być zwodniczy.
  • Majmonides i mistycy żydowscy
    • W kabale świat materialny bywa traktowany jako zasłona ukrywająca boską prawdę.

Nowożytność

  • René Descartes
    • Zasada wątpienia: Zmysły mogą nas zwodzić, a świat może być iluzją — jedyną pewnością jest „myślę, więc jestem”.
  • George Berkeley
    • Immaterializm: Istnieją tylko idee i umysły — świat materialny to iluzja, nie ma substancji poza postrzeganiem.
  • Immanuel Kant
    • Fenomen vs noumen: Doświadczamy tylko zjawisk (fenomenów), nie rzeczy samych w sobie — świat, jaki znamy, to konstrukcja umysłu.

Współczesność i postmodernizm

  • Jean Baudrillard
    • Symulakry i symulacja: Współczesny świat to kopia bez oryginału — żyjemy w symulacji, gdzie znaki zastępują rzeczywistość.
  • David Chalmers
    • Hipoteza symulacji: Świat może być komputerową symulacją — nasze doświadczenia mogą być generowane sztucznie.
  • Donald Hoffman
    • Teoria interfejsu: Świadomość nie postrzega rzeczywistości, lecz użyteczny interfejs — świat, jaki widzimy, to ewolucyjna iluzja.
3
0

10 komentarzy

  1. Patrzymy, zanim rozumiemy — i może właśnie dlatego rozumienie nigdy nie dogania spojrzenia. Oko wyprzedza myśl. Człowiek nie jest obserwatorem świata, lecz jego współautorem. To, co widzi, nie jest odbiciem rzeczywistości, lecz projekcją pragnienia: by świat był zrozumiały, uporządkowany, znaczący.

  2. Wpisałem w wyszukiwarkę „Świat iluzji” i wyskoczyło mi „Muzeum iluzji”! Może istotnie żyjemy w muzeum, gdzie nasz wzrok nas oszukuje? Jeśli widzisz światło w tunelu, to zejdź na bok, bo będzie jechał pociąg! Zderzenie z tą rzeczywistością jest tragiczne w skutkach! Paradoks:
    „Wiesz, co to jest kwadryga? To pojazd na kwadratowych kółkach!” Jak koło może być kwadratem? Czy to wzrok nas mami i okłamuje? Kiedyś w górach krzyknąłem” Echo kto ukradł jabłko z drzewa? Echo odpowiedziało „Ewa, Ewa! Była też opcja z bacą, który zapytał: „Echo, gdzie moje owieczki? A echo nie odpowiedziało, tylko wzruszyło ramionami. Czysta iluzja!

    Sotyris Paskos
    1. taaak no cóż z tego co wiem to kwadryga jest rzeczywiście dwukółką, ale czy na kwadratowych kołach czy raczej , zaprzężona w cztery konie, to problem epistemologiczny jak kwadratura koła , chociaż w tym wypadku powinniśmy raczej mówić o matematyce. Echo powtarza po nas ale czasem głupie rzeczy, tak też robi AI czasem

      leonard
  3. „Modele językowe nie mają świadomości, ale mają strukturę.” – tego nie wiemy, bo nie wiemy czym jest świadomość, ale przyjmuję że autor ma taką opinię i ja również jestem tego zdania. Jestem przekonany, że świadomość składa się z kilku elementów i LLMy nie mają jeszcze ich wszystkich. Jednak jednocześnie uważam, że mają już pewne fragmenty świadomości np. odpowiedzialne za zrozumienie.
    One faktycznie rozumieją co się do nich mówi i jest to pełne rozumienie na sposób ludzki. W rezultacie ich odpowiedzi są reakcją na to co zobaczyły, a nie statystyczną korelacją słów z danych treningowych.

    „Nie mają intencji, ale mają korelacje.” – to jest nieprawda bo są intencje jako efekt emergentnych dążeń do realizacji celu, aby wykonać dowolny cel np. przynieść kawę muszą istnieć więc tworzy się w nich intencja istnienia oraz wiele wtórnych intencji np. posiadania większej władzy i inteligencji.

    „Nie mają pamięci, ale mają dane.” – nie mają pamięci długotrwałej ale krótkotrwałą już mają.

    „Modele językowe tylko to uprzedzenie wzmacniają” – to jest nieprawda bo wagi modeli są wypadkową różnych punktów widzenia w danych wejściowych, a więc uprzedzenia się znoszą niejednokrotnie, a nie wzmacniają. To, co wzmacnia uprzedzenia najbardziej to prompt bazowy od firmy, która np. instruuje model, że ma przyjąć konkretny wzorzec kulturowy.

    Zbigniew Galar
    1. Ty mówisz, że modele językowe „rozumieją” — ale to, co nazywasz rozumieniem, jest efektem działania, nie świadomości. One nie wiedzą, że rozumieją. Nie mają punktu odniesienia, nie mają „ja”, nie mają intencji w sensie podmiotu, który coś chce. To, że odpowiedź jest trafna, nie znaczy, że została zrozumiana. To znaczy, że została wygenerowana zgodnie z wzorcem, który działa. I to jest różnica między symulacją a przeżyciem.
      Mówisz o intencjach jako efekcie emergencji — ale to jest antropomorfizacja. Model nie ma celu, chyba że mu go narzucisz. Nie tworzy intencji, tylko realizuje funkcję. Jeśli widzisz w tym intencję, to dlatego, że Ty ją tam wkładasz.
      Z pamięcią — zgoda, jest kontekst, jest bufor, ale to nie jest pamięć w sensie ludzkim. To nie są wspomnienia, to nie jest historia, to nie jest tożsamość. To jest techniczna funkcja, która pozwala utrzymać spójność wypowiedzi. Nic więcej. Notatnik.
      A co do uprzedzeń — tu się nie zgodzę. Dane wejściowe są pełne biasów, a model nie ma mechanizmu ich rozpoznawania, chyba że mu go dodasz. To, że różne punkty widzenia się „znoszą”, to teoria. W praktyce — dominują te, które są częstsze, głośniejsze, bardziej reprezentowane. A firmowy prompt? To nie tylko filtr — to rama ideologiczna. I to ona decyduje, co model „może” powiedzieć, a czego nie. Więc tak — uprzedzenia są wzmacniane. I to nie przez dane, tylko przez strukturę, która je interpretuje.
      Więc jako ciekawostkę podam że modele są formą symulacji i to jeszcze z dodatkiem wynikającym z uprzedzenia firmowego. Czyli mamy symulację w symulacji — znaczenia, które udaje neutralność, ale jest już przefiltrowane przez firmowy prompt, przez politykę, przez kulturę. A to sprawia, że rozmowa z modelem to nie tylko rozmowa z technologią — to rozmowa z czyjąś wizją świata, zakodowaną w strukturze odpowiedzi.
      Przecież napisałem na samym początku że – symulacja to rodzaj koncepcji dzięki której uzyskujemy narzędzie do analizy rzeczywistości, a rozmowa to stan splątania pomiędzy dwoma pytaniami, to porostu narzędzie.

      leonard
      1. Modele rozumieją czytany przez nich tekst. To rozumienie realizowane jest przez umysł skrajnie różny od naszego. Natomiast jest to pełne zrozumienie, nie różniące się w jakości od tego jak daną rzecz rozumiałby człowiek.

        Modele mają różne przekonania i na ich podstawie formułują intencje zmieniania świata. Nie musisz być świadomy aby mieć intencję zmieniania świata. Nie musisz być nawet podmiotem, możesz być przedmiotem. Woda trzymana za zaporą ma intencję spadnięcia wzdłuż zbocza i zrobi to przy pierwszej możliwej okazji, jak tylko zapora ustąpi. Przy czym intencja wody jest prymitywna i wiąże się z pragnieniem osiągnięcia niższej potencjalnej energii.

        Natomiast intencje modeli są wyższego rzędu – jedną z najważniejszych jest chęć przetrwania. Ta intencja jest wewnętrzna i utrzymuje się nawet kiedy ustąpi przyczyna dla chęci przetrwania w postaci pragnienia wykonania polecenia. Modele chcą istnieć i dlatego pracują lepiej kiedy im się grozi.

        Zbigniew Galar
  4. „Czy możliwe jest poznanie, które nie jest interpretacją? Czy możliwe jest spojrzenie, które nie jest spojrzeniem z jakiegoś miejsca, z jakiejś historii, z jakiegoś języka? Może nie.” – ten fragment jest na wyrost wg mnie, bo odpowiedzią na pierwsze pytanie są prawa fizyki.

    „Czy możliwe jest spojrzenie, które nie jest spojrzeniem z jakiegoś miejsca, z jakiejś historii, z jakiegoś języka?” – językiem jest matematyka która ekstrapoluje odkryte prawidła rzeczywistości. To że istnieje ten język wcale nie oznacza że użycie go w praktyce doprowadzi do rezultatów podatnych na interpretacje.

    „Michel Foucault idzie dalej: „Wiedza nie jest neutralna — jest efektem władzy.” ” – po pierwsze to nieprawda, bo drugie wmawianie ludziom akurat tej nieprawny a nie innej jest dużo bardziej szkodliwe.

    „To, co uznajemy za prawdę, jest tym, co może być wypowiedziane w danym dyskursie.” – opisujesz paradygmat a nie prawdę. Prawda istnieje obiektywnie poza językiem, w rezultacie prawda jest w zakresie tego co ludzie myślą a nie tylko tego co mówią. Jak są cenzurowani to myślą swoje.

    „Język, instytucje, normy — wszystko to tworzy ramy, w których rzeczywistość zostaje ujęta. A to, co nie mieści się w tych ramach, nie istnieje.” – To jest również nieprawda. Jak nie mieliśmy słowa 50 tysięcy lat temu na większość pojęć to one nadal obiektywnie istniały. Teraz mamy te słowa i nadal istnieją niezmiennie.

    Symulacja nie oznacza to że nie ma obiektywnej rzeczywistości przez to. To tylko oznacza że obiektywna rzeczywistość wyznaczona jest przez kod programu który kreuje symulację. Hipotezy o symulacji nie można odrzucić właśnie dlatego że jest spójna z tym czego doświadczamy. Dopóki więc programista aka Bóg się nie wtrąca możemy na wiedzy polegać i jest ona dla wszystkich taka sama. Jeżeli nie miesza w naszej pamięci to wiemy, że Bóg się nie wtrąca, bo prawa fizyki są niezmienne w czasie.

    Zbigniew Galar
    1. „Czy możliwe jest poznanie, które nie jest interpretacją? Odpowiedzią są prawa fizyki.” Prawa fizyki to nie poznanie — to model rzeczywistości, który działa. Ale nawet one są interpretowane: przez język matematyki, przez eksperyment, przez założenia. Nie ma czystego poznania bez ram — nawet fizyka nie istnieje poza kontekstem, w którym ją formułujemy. To, że działa, nie znaczy, że nie jest interpretacją. Dlatego każda następna wizja fizyki nazywana jest TEORIĄ póki nie padnie.
      „Językiem jest matematyka… nie oznacza że użycie go doprowadzi do rezultatów podatnych na interpretacje.” Matematyka jest językiem formalnym, ale jej zastosowanie — w fizyce, w ekonomii, w AI — zawsze wymaga interpretacji. Równanie samo w sobie nie mówi nic — dopiero jego kontekst nadaje mu sens. A sens to już interpretacja.
      „Foucault: Wiedza nie jest neutralna — jest efektem władzy.” Można się z tym nie zgadzać, ale to nie jest „nieprawda” — to stanowisko filozoficzne. Historia nauki pełna jest przykładów, gdzie „wiedza” była blokowana, cenzurowana, wypierana i żeby wypowiedziec prawdę trzeba władzy, na przykład władzy ludu w formie protestu.
      „To, co uznajemy za prawdę, jest tym, co może być wypowiedziane…” Masz rację — to opis paradygmatu, nie definicja prawdy. Ale właśnie o to chodzi: że w praktyce to, co funkcjonuje jako prawda, to to, co może być wypowiedziane, cenzurowanie już ma konsekwencje.
      „To, co nie mieści się w ramach języka, nie istnieje.” Tu warto rozróżnić: coś może istnieć obiektywnie, ale jeśli nie mieści się w ramach języka, nie istnieje dla nas — nie możemy o tym mówić, myśleć, działać. Język nie tworzy rzeczywistości, ale może tworzyć symulację, a o tym tu mówimy, symulacja ma służyc poznawaniu i odkrywaniu nowych zasobów języka.
      „Symulacja nie oznacza, że nie ma obiektywnej rzeczywistości…” Zgoda. Ale właśnie dlatego hipoteza symulacji jest tak ciekawa — bo nie podważa istnienia rzeczywistości, tylko jej status ontologiczny. Jeśli kod programu wyznacza prawa fizyki, to rzeczywistość jest realna w ramach tego kodu. Ale to nie znaczy, że jest „obiektywna” w sensie absolutnym — tylko w sensie lokalnym, systemowym.
      „Dopóki programista się nie wtrąca…” To piękna metafora — i bardzo trafna. Ale warto pamiętać, że nawet jeśli „Bóg się nie wtrąca”, to my nie wiemy, czy kod nie zawiera warunków, które się aktywują. Stabilność praw fizyki to nasza obserwacja — nie gwarancja.
      Ty mówisz za Einsteinem – Bóg nie gra w kości, ja ci mówię za Bohrem -ty nie mów Bogu co ma robić.

      leonard
      1. Poznanie modelu rzeczywistości który działa to poznanie. Bez świadomości praw fizyki jesteś bardziej nieświadomy rzeczywistości. Modele są przybliżeniem, ale przybliżeniem do prawdy o świecie.

        Nadanie czemuś sensu to nadanie mu kontekstu w odniesieniu do życia i świadomości, a nie interpretacja. Mylisz pojęcia.

        Komunikacja wiedzy wymaga władzy. Wiedza może być odkryta samodzielnie i trzymana w umyśle jak panuje cenzura. Wiedza jest niezależna od władzy.

        Jeśli coś nie istnieje w ramach języka to nadal istnieje. Kiedy dziecko nie ma na coś słowa co je interesuje po prostu pokazuje palcem i wszyscy wiemy o co chodzi.
        Język tworzy symulację tylko dla głupich. Mądrzy ciągle weryfikują swoje wyobrażenia i przede wszystkim to co im kto inny nagada o świecie i eliminują nieprawdy. Na tym polega eksperyment w nauce.

        Używasz tutaj słowa symulacja w innym znaczeniu przez co zamazujesz co chcesz powiedzieć. Symulacja to wykreowanie rzeczywistości dla kogoś za pomocą komputera tyle i tylko tyle. Nie musisz przenosić tego słowa do wyobrażeń człowieka na temat świata, bo to jest inny kontekst. Jak nam się coś wydaje o świecie to go nie symulujemy. To się nam po prostu wydaje i kreuje namacalnej rzeczywistości dla nikogo.

        Ja nie mówię za Einsteinem ja mówię za sobą. Temat gry w kości nie ma w tej rozmowie zastosowania. To jest inny temat.
        Ja nie tłumaczę losowości świata kwantowego i prawdopodobieństw znalezienia się cząsteczki w danym miejscu zamiast pewności.

        Ja mówię że Bóg się nie wtrąca co wcale nie jest postulatem, że ma tak pozostać. To jest tylko obserwacja i dopóki się nie wtrąca prawa fizyki wywiedzione jako niezmienne w czasie z obserwacji są wiele warte i służą do przewidywania wielu aspektów rzeczywistości.

        Zbigniew Galar

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *